Listopad 2023

Astronomowie odkryli bliźniaczą Drogę Mleczną

Wystrzelony w 2021 roku Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba w dalszym ciągu zachwyca nas nowymi odkryciami na temat Wszechświata. Niedawno astronomowie korzystający z tego teleskopu odkryli najstarszą bliźniaczą do naszej galaktyki Drogi Mlecznej - galaktykę spiralną Ceers-2112. Odkrycie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature i wzbudziło duże zainteresowanie środowiska naukowego.

 

Ceers-2112 powstał, gdy Wszechświat miał zaledwie dwa miliardy lat. Oznacza to, że galaktyka ta istniała już 11,7 miliarda lat temu, kiedy Wszechświat był młody i dopiero rozpoczynał swój rozwój. Główną różnicą między Ceers-2112 a innymi starożytnymi galaktykami jest obecność poprzeczki – paska gwiazd i gazu, który przecina jej „serce”. Takie poprzeczki obserwuje się w około dwóch trzecich wszystkich galaktyk spiralnych, w tym w naszej Drodze Mlecznej.

 

Do tej pory uważano, że słupki pojawiają się tylko w starych galaktykach i oznaczają koniec okresu powstawania galaktyk. Jednak odkrycie Ceers-2112 podaje w wątpliwość tę teorię. Naukowcy doszli do wniosku, że młode galaktyki również mogą mieć takie struktury. Odkrycie to rodzi wiele pytań i zmusza nas do ponownego rozważenia istniejących modeli teoretycznych.

 

Astrofizyk Luca Costantin z Centrum Astrobiologii w Madrycie, główny autor badania, zauważa, że ​​obecność skoczka w Ceers-2112 jest zaskakującym odkryciem. Sugeruje to, że galaktyki podobne do naszej istniały już we wczesnych stadiach Wszechświata. Może to zmienić nasze rozumienie roli ciemnej materii, która pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych składników Wszechświata.

 

Obecne teorie sugerują, że ciemna materia stanowi 85 procent całej materii we wszechświecie. Jest jednak nieuchwytny dla obserwacji i nie wchodzi w interakcję ze światłem. Uważa się, że ciemna materia odegrała kluczową rolę w ewolucji galaktyk i powstawaniu gwiazd już 380 000 lat po Wielkim Wybuchu. Wyniki badania Ceers-2112 wskazują jednak, że wczesny Wszechświat był zdominowany przez zwykłą materię.

 

Dane z odkrycia galaktyki Ceers-2112 mogą pomóc naukowcom lepiej zrozumieć procesy zachodzące we wczesnym Wszechświecie i rolę ciemnej materii w jego ewolucji. Może to doprowadzić do rewizji istniejących modeli i teorii dotyczących powstawania galaktyk i rozwoju Wszechświata.

Dodaj komentarz

Astronomiczny rekord! Odkryto asteroidę z trzema księżycami

Asteroida odkryta w XIX wieku nazywa się 130 Elektra, lub w skrócie Elektra, a astronomowie właśnie odkryli, że ma nie jeden, nie dwa, ale trzy księżyce towarzyszące. To astronomiczny rekord. Elektra jest pierwszym kiedykolwiek odkrytym układem poczwórnym!

 

To odkrycie sprawia, że ​​jest to najliczniejszy znany do tej pory układ planetoid, ale także pokazuje, w jaki sposób możemy w przyszłości znaleźć inne słabe, trudne do zobaczenia księżyce asteroid. Specjalne algorytmy redukcji i przetwarzania danych, które modelują fizykę instrumentów, mogą jeszcze bardziej przesuwać granice ich kontrastu na zdjęciach.

 

Asteroidy często mają mniejsze satelity, chociaż są one dość rzadkie do wykrycia. Spośród ponad 1 100 000 planetoid, które odkryliśmy, ponad 150 ma co najmniej jeden księżyc. Istnieje dobry powód, dla którego wykrycie tych satelitów zajmuje dużo czasu. Asteroidy są małe i słabo oświetlone. Cokolwiek nawet mniejsze, co może krążyć wokół asteroidy, będzie ciemniejsze, słabsze i prawdopodobnie znacznie mniejsze niż asteroida macierzysta. Im mniejszy i bliżej asteroidy znajduje się księżyc, tym trudniej go zobaczyć. Jest to bardzo podobne do powodu, dla którego trudno jest bezpośrednio zobaczyć egzoplanety krążące wokół innych gwiazd.

 

Elektrę, ciało niebieskie o średnicy około 260 kilometrów odkryto po raz pierwszy w pasie planetoid między Marsem a Jowiszem w 1873 roku, ale jej pierwszy księżyc, nazwany S/2003 (130) 1, odkryto dopiero w 2003 roku - 130 lat później. Drugi księżyc, S/2014 (130) 1, został odkryty w 2014 roku. S/2003 (130) 1 ma tylko 6 kilometrów średnicy i krąży wokół Elektry w średniej odległości około 1300 kilometrów; S/2014 (130) 1 ma tylko 2 kilometry średnicy i średni dystans orbitalny 500 kilometrów.

Nowo odkryty księżyc nosi nazwę S/2014 (130) 2 i jest jeszcze mniejszy i bliższy: ma tylko 1,6 km średnicy i średnią odległość orbitalną 340 km. Jest też 15 000 razy słabsza od Elektry.

 

Badanie zostało opublikowane w The Astrophysical Journal Letters.

Dodaj komentarz

Meteor czelabiński mógł powstać podczas zderzenia, które utworzyło nasz Księżyc

Międzynarodowy zespół naukowców zbadał skład superbolidu, który rozbił się nad Czelabińskiem 15 lutego 2013 r. i doszedł do wniosku, że mógł on brać udział w gigantycznym uderzeniu, które w przeszłości uformowało ziemski Księżyc.

 

Historia zderzeń planet z asteroidami to prawdziwe archiwum Układu Słonecznego. Z pomocą meteorytów, które spadły na Ziemię, naukowcy mogą uzyskać dostęp do jego części. Takie ciała niebieskie znajdują się w przestrzeni pozbawionej powietrza przez miliardy lat, dlatego pozostają praktycznie niezmienione, a „zapisana” na nich historia nie jest wymazana. Dotyczy to w szczególności historii ich zderzeń z innymi obiektami.

 

Kiedy jednak taka skała uderza w Ziemię, ślady tej historii okazują się częściowo „wymazane”, ponieważ ziemskie procesy geologiczne i pogodowe silnie na nie wpływają. W efekcie w meteorytach występują minerały z różnych epok, więc nie jest łatwo rozszyfrować drogę życia konkretnego gościa kosmicznego.

 

Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge oraz Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk połączyli analizę wieku fosforanowego U-Pb (datowanie uranowo-ołowiowe) oraz mikrotekstury meteorytu czelabińskiego. Ich odkrycia zostały zaprezentowane w czasopiśmie Communications Earth & Environment.

 

To nowy sposób datowania historii takich obiektów na poziomie mikroskopowym. Uwagę naukowców zwrócono na minerały fosforanowe meteorytu, które pod wpływem ciepła podczas zderzeń ulegały zmianom, zmieniając ich strukturę krystaliczną.

 

Okazało się, że przed opadnięciem na Ziemię meteoryt czelabiński doznał już dwóch uderzeń: 4,5 miliarda lat temu, czyli u zarania powstania Układu Słonecznego, i około 50 milionów lat temu. Pierwsze uderzenie było bardzo silne i rozbiło minerały fosforanowe na małe kawałki, wystawiając je na działanie wysokich temperatur. Drugie uderzenie było znacznie mniej poważne a ciśnienie i temperatura uderzenia okazały się znacznie niższe.

 

Wiek pierwszego uderzenia jest zgodny z innymi badaniami różnych meteorytów, które zostały rozbite na małe fragmenty około 4,47 miliarda lat temu. Mniej więcej w tym przedziale czasowym, jak sugerują naukowcy, spada pradawne zderzenie Ziemi z hipotetyczną planetą Theia, z której mógłby powstać Księżyc. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Chin sugerują, że meteoryt czelabiński jest fragmentem tego starożytnego zderzenia.

Dodaj komentarz

We wszechświecie znaleziono 4,4 miliona nowych galaktyk

Astronomowie z Durham University (Anglia) wraz z międzynarodowym zespołem naukowców odkryli 4,4 miliona nowych obiektów kosmicznych, składających się głównie z galaktyk i czarnych dziur, a następnie nanieśli je na mapę znanego wszechświata. O odkryciu poinformowano w artykule opublikowanym w periodyku Astronomy and Astrophysics.

 

Eksperci zdołali wykryć gromadę obiektów astronomicznych dzięki ogólnoeuropejskiej niskoczęstotliwościowej sieci radioteleskopów LOFAR, uruchomionej w 2010 roku. System ten składa się z 20 tysięcy anten radiowych rozmieszczonych w 52 lokalizacjach w Europie.

 

Powstała mapa zapewnia wysokiej jakości obrazy radiowe wszechświata, które obejmują rozwijające się nowe gwiazdy, galaktyki z masywnymi czarnymi dziurami i inne obiekty kosmiczne. Większość tych ciał znajduje się w odległości miliardów lat świetlnych od Ziemi.

 

Aby przenieść na mapę 3,5 tys. godzin obserwacji, naukowcy wykorzystali nowoczesne algorytmy na wysokowydajnych komputerach. Ta ilość danych zajęła około ośmiu petabajtów miejsca na dysku, co odpowiada pamięci około 20 tysięcy typowych laptopów.

 

W maju 2021 r. zespół międzynarodowych astronomów stworzył najobszerniejszą mapę ciemnej materii we wszechświecie, obejmującą jedną ósmą nieba widzianego z Ziemi. Zdaniem ekspertów nowe informacje mogą wskazywać, że grawitacja wewnątrz pustek nie jest zgodna z istniejącymi prawami fizyki.

Dodaj komentarz

Tajemnicze struktury odkryte w Drodze Mlecznej

Nowy obraz wnętrza Drogi Mlecznej ujawnia tajemnicze struktury, których nigdy wcześniej nie widziano.

Zdjęcia wykonane ultraczułym radioteleskopem MeerKAT w Afryce Południowej i pokazują prawie 1000 pasm włókien magnetycznych o długości do 150 lat świetlnych, ułożonych niezwykle regularnie. To 10 razy więcej niż liczba takich włókien, o których wcześniej wiedzieliśmy, co pozostaje tajemnicą od czasu ich odkrycia w latach 80. XX wieku.

Centrum Galaktyki - Źródło: I. Heywood, SARAO, Rodos/ SWNS

Przez długi czas badano tylko włókna które można było dostrzec. Teraz pozzyskano duży obraz – panoramiczny widok wypełniony mnóstwem włókien. Po przestudiowaniu zaledwie kilku z nich trudno jest wyciągnąć jakiekolwiek realne wnioski na temat tego, czym one są i skąd pochodzą. To przełomowy moment w pogłębienie naszego rozumienia tych struktur.

Chociaż centrum Drogi Mlecznej znajduje się zaledwie około 25 tysięcy lat świetlnych od nas - co nie jest dużą odległością w kategoriach kosmicznych - bardzo trudno jest je zobaczyć gdyż spowijają je gęste obłoki pyłu i gazu, które blokują niektóre długości fal światła, w tym zakres optyczny. Ale możemy użyć innych technologii, aby dostroić naszą wizję do niewidzialnych długości fal.

MeerKAT, obsługiwany przez South African Radio Astronomy Observatory (SARAO), jest jednym z najbardziej zaawansowanych radioteleskopów na świecie, a odkąd rozpoczął operacje w 2016 roku, daje nam niezrównany widok na centrum galaktyki. Jego najnowszy obraz przyciąga wzrok. Został stworzony z 200 godzin danych obserwacyjnych zebranych przez trzy lata i pokazuje nam region w falach radiowych z niezrównaną jasnością i głębią.

 

Wykorzystano następnie technikę usunięcia tła z obrazu, pokazującą struny magnetyczne rozmieszczone w gromadach wokół centrum galaktyki. Nie jest jasne, czym one są ani jak się pojawiły. Wiadomo jedynie, że zawierają elektrony promieniowania kosmicznego, wirujące w nitkach pól magnetycznych z prędkością bliską prędkości światła.

 

Nowe obrazy pozwoliły naukowcom dowiedzieć się nieco więcej o włóknach, przybliżając nas o krok do ich zrozumienia. Teraz wiemy, że pola magnetyczne są wzmacniane na całej długości wszystkich włókien. Nowe dane ujawniły również nieznaną wcześniej pozostałość po supernowej; jej promieniowanie różni się od promieniowania włókien. Oznacza to, że można wykluczyć pozostałości po supernowych jako prawdopodobnych protoplastów włókien.

Rzadka, prawie idealna sferyczna pozostałość po supernowej - źródło: I. Heywood, SARAO

W 2019 roku poprzednie dane MeerKAT wykazały istnienie gigantycznych bąbelków radiowych rozciągających się powyżej i poniżej płaszczyzny galaktycznej, oddzielonych od promieniowania gamma z bąbelków Fermiego odkrytych w 2010 roku. Możliwe, że włókna są powiązane z tymi bąbelkami radiowymi, ale ta możliwość powinna zostać zbadana w przyszłych pracach.

 

Nowe dane ujawniły również nową tajemnicę. Włókna są rozmieszczone w grupach lub klastrach, a wewnątrz tych klastrów są ułożone bardzo równomiernie - jak struny harfy. Nie wiadomo dlaczego się skupiają albo rozdzielają, i nie wiadomo jak powstają te regularne odstępy między nimi. Nie znamy również mechanizmu, który przyspiesza elektrony wewnątrz włókien magnetycznych. 

 

Wyniki badania zostały opublikowane przez The Astrophysical Journal Letters.

 

Dodaj komentarz

Wykryto dziwny trend ochładzania Saturna

Wraz z nadejściem sezonu jesiennego na Saturnie, zespół planetologów z Uniwersytetu w Leicester dokonał przełomowych odkryć dotyczących zmian klimatycznych na tej planecie z pierścieniami. Wykorzystując zaawansowany Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST), badacze zaobserwowali ochładzające się trendy podczas późnego letniego sezonu na Saturnie, co wiązało się z odwróceniem potężnych prądów powietrza na skalę planetarną.

 

Te znaczące wyniki badań zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie JGR: Planets, dostarczając cennych informacji na temat ewoluujących pór roku na Saturnie. Planeta ta jest znana przede wszystkim ze swoich lodowych pierścieni, a obserwacje te dostarczają również ostatnich danych na temat bieguna północnego Saturna, z jego olbrzymim, ciepłym cyklonem, zanim zanurzy się on w mrokach polarnej zimy.

 

Pory roku na Saturnie są wynikiem osiowego nachylenia jego orbity, podobnie jak na Ziemi. Jednak rok na Saturnie trwa aż 30 ziemskich lat, co oznacza, że każda pora roku trwa około 7,5 roku ziemskiego. Obecnie zarówno Ziemia, jak i Saturn zbliżają się do końca lata na półkuli północnej. Podczas gdy Ziemia zmierza ku równonocy jesiennej we wrześniu, Saturn zbliża się do swojej równonocy jesiennej, która ma nastąpić w 2025 roku, zapowiadając dłuższy okres polarnej zimy na obu planetach.

 

Instrument MIRI (Mid-Infrared Instrument), zamontowany na JWST, został wykorzystany przez naukowców z Uniwersytetu w Leicester do analizy atmosfery Saturna w świetle podczerwonym. Pozwoliło to na dokładne pomiary temperatury, składu gazu i formacji chmur, od najwyższych warstw atmosfery po stratosferę. Dzięki rozdzieleniu promieniowania podczerwonego na różne długości fal, udało się zidentyfikować różnorodne substancje chemiczne w atmosferze Saturna.

 

Zrekonstruowany obraz, wynikający z połączenia różnych długości fal obserwowanych przez MIRI, ukazuje jasną, niebieską emisję termiczną z północnego bieguna Saturna. Na zdjęciu widoczny jest ciepły cyklon o szerokości 1500 km, który został po raz pierwszy zauważony przez misję Cassini. Otacza go większy obszar ciepłych gazów, znany jako polarny wir stratosferyczny, który uformował się wiosną na Saturnie i utrzymuje się przez całe północne lato.

 

Te ciepłe wiry w stratosferze są podgrzewane przez słońce podczas długiego letniego sezonu na Saturnie. Jednakże, zbliżająca się równonoc jesienna w 2025 roku spowoduje ochłodzenie i ostateczne zniknięcie północnego wiru stratosferycznego, gdy półkula północna zanurzy się w ciemnościach jesiennej nocy.

 

Dr Leigh Fletcher, główny autor badania i planetolog z Uniwersytetu w Leicester, podkreślił znaczenie tych odkryć: „Zmieniające się pory roku na Saturnie, widoczne dzięki najnowszym obserwacjom JWST, dają nam unikalną perspektywę na procesy zachodzące w atmosferze gazowych olbrzymów. Umożliwiają nam to technologie, których jeszcze dekadę temu byśmy sobie nie wyobrażali”.

 

Badania te stanowią ważny krok w zrozumieniu mechanizmów rządzących klimatem na gazowych olbrzymach, a także dostarczają wskazówek do dalszych badań ewolucji atmosferycznej Saturna oraz innych planet w Układzie Słonecznym.

Dodaj komentarz

Naukowcy odkryli zagadkowe źródło sygnałów w naszej Galaktyce

Astronomowie są zdezorientowani przez tajemnicze ciało niebieskie, które uwalnia z siebie masywne wybuchy energii w regularnych 18-minutowych odstępach. Tajemniczy obiekt wysyła sygnał z taką intensywnością, że jest jednym z najjaśniejszych punktów na zimskim niebie i może okazać się zupełnie nową klasą ciał niebieskich.

 

Zespół kierowany przez astrofizyk Nataszę Hurley-Walker z Międzynarodowego Centrum Badań Radioastronomicznych przyjrzał się emitowanym przez niego sygnałom. Zdaniem ekspertów, dzieli nas od niego około 4000 lat świetlnych, co jest względnie niewielką odległością w skali kosmicznej.

 

Niezwykła jasność tego obiektu sprawiła, że ​​naukowcy sądzili, że patrzą na obiekt o niezwykle silnym polu magnetycznym. W nowym badaniu opublikowanym w tym tygodniu w renomowanym czasopiśmie Nature zespół sugeruje, że może to być magnetar. Jest to rodzaj wolno obracającej się gwiazdy neutronowej, której istnienie jest przewidywane w modelach teoretycznych.

 

Emisja jest wysoce spolaryzowana liniowo, niezwykle jasna oraz utrzymuje się przez 30-60 s przy każdym wystąpieniu. Jest ona widoczna w szerokim zakresie częstotliwości. Naukowcy twierdzą, że źródło sygnału pochodzi z naszej galaktyki. Zespół ma nadzieję, na ponowne uchwycenie obiektu. Dopiero wówczas, astronomowie będą mogli stwierdzić, czy było to rzadkie jednorazowe zdarzenie, czy nieznany wcześniej kosmiczny obiekt.

 

Dodaj komentarz

Nowa asteroida trojańska odkryta w pobliżu Ziemi

Nowa asteroida trojańska oficjalnie dołączyła do Ziemi na jej orbicie wokół Słońca. Obiekt nazwany 2020 XL5, jest dopiero drugim tego typu, który kiedykolwiek został ostatecznie zidentyfikowany. Jego odkrycie sugeruje, że być może ziemskie trojany są bardziej powszechne, niż sądziliśmy, i dostarcza nowego wglądu w te tajemnicze kosmiczne skały.

 

Podobnie jak pierwszy trojan, astronomowie przewidują, że 2020 XL5 przetrwa co najmniej 4000 lat, zanim odleci w inne miejsce. Odkrycie drugiej asteroidy trojańskiej względem Ziemi może poszerzyć naszą wiedzę na temat dynamiki tej nieuchwytnej populacji ciał niebieskich.

 

Porównując orbitalną naturę dwóch znanych do tej pory ziemskich trojanów, możemy lepiej zrozumieć mechanizmy zapewniające ich przejściową stabilność.

 

Asteroidy trojańskie to asteroidy, które dzielą orbitę z większymi ciałami planetarnymi w Układzie Słonecznym. Można je znaleźć w dwóch grawitacyjnie stabilnych regionach prowadzących i podążających za planetą, znanych jako punkty Lagrange'a.

 

Są to obszary, w których przyciąganie grawitacyjne planety i Słońca jest doskonale zrównoważone przez siłę dośrodkową dowolnego małego ciała w tym obszarze, co w zasadzie utrzymuje je w miejscu.

 

Między Ziemią a Księżycem jest ich pięć, a między Ziemią a Słońcem jeszcze pięć. Punkty Lagrange'a, w których można wykryć trojany, to regiony wiodące i końcowe L5.

 

Trojany są dobrze znane w Układzie Słonecznym. Naturalnie Jowisz ma ich najwięcej - ponad 11 000, ale znaleźliśmy je również na innych planetach. Neptun ma 32, Mars ma dziewięć, a Uran jednego.

 

Inny ziemski trojan, nazwany 2010 TK7, to kawałek skały o średnicy około 300 metrów, wiszący wokół ziemskiego punktu L4 na chwiejnej, podobnej do kijanki orbicie zwanej libracją. Nie jest to jednak stała lokalizacja; w końcu, po około 15 000 lat, oddziaływania grawitacyjne wyrzucą go z obecnej orbity.

 

2020 XL5 jest bardzo podobny. Okrąża również L4 i będzie tam tylko tymczasowo, a nowe obserwacje ujawnią orbitę tej asteroidy w znacznie dokładniejszych szczegółach.

 

Już teraz widać, że jest ona znacznie większa od poprzedniej. Nowe obserwacje za pomocą Southern Astrophysical Research Telescope (SOAR) pozwoliły astronomom określić, że ma 1180 metrów średnicy. 

„W związku z tym mogą być idealną bazą do zaawansowanej eksploracji Układu Słonecznego, a nawet źródłem zasobów”.

Wyniki badań zespołu zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Communications.

Dodaj komentarz

Księżyc "Gwiazda Śmierci" skrywa kolejny epicki sekret

Układ Słoneczny może okazać się jeszcze zimniejszym miejscem niż myśleliśmy. Nowa analiza jednego z księżyców Saturna pokazuje, że może on mieć ciekły ocean. Nowością pod tym względem jest Mimas, mały księżyc z dużym kraterem, który daje mu więcej niż przelotne podobieństwo do Gwiazdy Śmierci z Gwiezdnych Wojen.

 

Według nowych badań małe, osobliwe chybotanie księżyca wykryte przez astronomów może być wynikiem płynnego wnętrza oceanu. Jeśli tak, to Mimas dołączyłby do innych księżyców Układu Słonecznego, takich jak Europa i Enceladus, w kategorii światy oceaniczne śródlądowe Internal Water Ocean Worlds - IWOW. Ale jeśli tak, to będzie to IWOW, jakiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy, co poszerzy nasze zrozumienie tego, co jest możliwe w tym zakresie.

 

Ponieważ powierzchnia Mimasa jest pokryta kraterami, do tej pory myśleliśmy, że to tylko zamarznięty blok lodu. Okazuje się, że w rzeczywistości jest inaczej.

 

IWOW, takie jak Enceladus i Europa, zwykle mają pęknięcia i inne oznaki aktywności geologicznej. Okazuje się, że powierzchnia Mimasa oszukiwała nas do tej pory nie tworząc takich struktur, a nasze nowe zrozumienie znacznie rozszerzyło definicję potencjalnie nadającego się do zamieszkania świata w naszym Układzie Słonecznym i poza nim.

 

Tutaj na Ziemi życie zależy głównie od światła słonecznego, ale jest kilka miejsc, w których organizmy mogą się rozwijać w całkowitej ciemności. Jednym z takich miejsc jest dno oceanu, skupione wokół kominów hydrotermalnych, które uwalniają ciepło i składniki odżywcze z wnętrza Ziemi. Tutaj życie nie polega na fotosyntezie, ale na chemosyntezie, wykorzystującej reakcje chemiczne do syntezy żywności.

 

Stało się to istotne w poszukiwaniach życia pozaziemskiego, gdy księżyc Jowisza Europa i księżyc Saturna Enceladus okazały się mieć pod swoją lodową skorupą płynne oceany. Aktywność geologiczna w głębinach księżyców, spowodowana jest rozciąganiem pływowym i przyciąganiem spowodowanym oddziaływaniem grawitacyjnym z ich odpowiednimi planetami, generuje wystarczającą ilość ciepła, aby woda pod powierzchnią nie zamarzała.

 

Jednak Mimas nie wydaje się należeć do tej grupy księżyców. Jest bliżej Saturna i ma bardziej ekscentryczną (eliptyczną) orbitę niż Enceladus, co oznacza, że ​​powinien doświadczać silniejszych pływów, ale jego aktywność jest znacznie mniejsza niż Enceladusa. Doprowadziło to naukowców do wniosku, że Mimas prawdopodobnie jest w stanie zamrożonym i dlatego jest mniej podatny na deformację.

 

Jednak problem jego libracji, czyli fizycznych „wahań” wykrywanych przez sondę Cassini, pozostaje nierozwiązany. Jeśli Mimas jest solidny, nie powinien się tak chwiać. Libracja księżyca sugeruje, że ma on albo zróżnicowane jądro, albo płynny ocean – coś, co zapobiega sztywnemu przymocowaniu jądra do powierzchni, co pozwala temu drugiemu się przemieszczać.

 

Zgodnie z ich modelami matematycznym, pokrywa lodowa Mimasa ma grubość od 24 do 31 kilometrów, a pod nią wiruje globalny ocean. Ponieważ Mimas ma tylko 396 kilometrów średnicy, jest to stosunkowo duża grubość; Powłoka lodowa Enceladusa ma od 5 do 35 kilometrów i ma średnicę 513 kilometrów.

 

Naukowcy odkryli również, że przepływ ciepła z powierzchni Mimasa jest prawdopodobnie bardzo wrażliwy na grubość lodu w dowolnym regionie. Przyszłe sondy powinny być w stanie zmierzyć to bezpośrednio, zarówno na Mimasie, jak i innych IWOW.

 

Wreszcie modele sugerują, że oprócz płynnego oceanu Mimas ma również zróżnicowane jądro. Jest to sprzeczne z poprzednimi modelami ewolucji Mimasa, ponieważ wczesne zróżnicowanie Księżyca powinno spowodować, że jego orbita będzie bardzo różna od dzisiejszej. To sprawia, że ​​Mimas jest potencjalnie bardzo interesujący do dalszych studiów i badań.

 

Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Icarus.

Dodaj komentarz

Wykryto pierwszą wędrującą czarną dziurę. Obiekt mknię przez Drogę Mleczną

„Wędrujące czarne dziury” to koncept który może wywołać spory niepokój. Olbrzymia studnia grawitacyjna pochłaniająca i rozrywająca wszystko na swojej drodze jest zrozumiale niepokojąca. Zdaniem naukowców jeden z takich kosmicznych "podróżników" znajduje się w naszej rodzimej galaktyce Drogi Mlecznej. Szczegóły nowego odkrycia zostały omówione w artykule naukowym w czasopiśnie Astrophysics.

Vivienne Baldassare, ekspertka ds. czarnych dziur z Washington State University, w wywiadzie dla Science Alert, powiedziała o kulisach tego odkrycia. Doszło do niego dzięki pracy międzynarodowego zespołu astronomów, którzy korzystając z Kosmicznyego Teleskopu Hubble'a znaleźli pierwszą znaną wędrującą czarną dziurę. Jest to obiekt o masie gwiazdy, położony 5200 lat świetlnych od Ziemi.

 

Odkrycie jest wynikiem dziesięcioletniej pracy, która rozpoczęła się w 2011 roku, w ramach Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE) i Microlensing Observations in Astrophysics (MOA). Zarejestrowano wówczas zdarzenie, nazwane MOA-2011-BLG-191/OGLE-2011-BLG-0462, które osiągnęło swój szczyt 20 lipca 2011. Następnie, zespół astronomów kierowany przez Kailasha Sahu postanowił zbadać te sprawę.

 

Wykorzystując mikrosoczewkowanie grawitacyjne – detekcję krzywizny czasoprzestrzeni, która pojawia się, gdy słaby obiekt z polem grawitacyjnym przechodzi przed odległą gwiazdą – badacze wykonali osiem oddzielnych obserwacji MOA-11-191/OGLE-11-0462. Kiedy Sahu i jego zespół przeanalizowali te dane, zrozumieli że dane, wskazują raczej na czarną dziurę niż na gwiazdę. Zmiany w świetle za obiektem, pozwoliły na obliczenie masy i kierunku ruchu obiektu, jak również ustalić, że MOA-11-191/OGLE-11-0462 ma masę około 7,1 razy większą od naszego Słońca i pędzi przez Drogę Mleczną z prędkością 45 km na sekundę.

 

Jest to pierwsza zaobserwowana przez naukowców czarna dziura tego typu co pozwoliło badaczom na wysnucie kilku hipotez. Ich niezwykłe tempo poruszania się tego obiektu, to rezultat eksplozji supernowej, która "wykopała" osobliwość w przestrzeń kosmiczną. To imponujące odkrycie, którego ukazuje nowe zastosowanie dla instrumentów i  granic możliwości teleskopu Hubble'a. Biorąc pod uwagę, że w całej naszej galaktyce, mają znajdować się miliony takich czarnych dziur, bez wątpienia, jest to bezcenna wiedza.

 

Dodaj komentarz

Strony