Październik 2023

Poświata po zderzeniu planet wykryta w odległym układzie gwiezdnym

W świecie astronomii rzadko zdarzają się momenty, które mogą całkowicie odmienić nasze rozumienie wszechświata. Jednakże, ostatnie odkrycie dotyczące gwiazdy ASASSN-21qj, której światło znacznie zmieniło się w ciągu kilku miesięcy, może być jednym z tych przełomowych momentów.

 

W grudniu 2021 roku gwiazda ta, znajdująca się w odległości około 1800 lat świetlnych od Ziemi, przedstawiła zagadkę. Dlaczego jej światło tak znacząco migotało? Tradycyjne wyjaśnienie zakładałoby obecność ciał niebieskich, które przesłaniają gwiazdę. Jednakże, nieoczekiwane odkrycie astronoma-amatora Arttu Sainio, które zwróciło uwagę na wzrost emisji światła podczerwonego przed głównym zdarzeniem, zmieniło perspektywę.

 

Zespoły badawcze szybko zaczęły analizować te dane i doszły do wniosku, opublikowanego w prestiżowym czasopiśmie Nature, że to, co zaobserwowano, mogło być efektem zderzenia dwóch olbrzymich planet. Zderzenia tego typu, choć teoretycznie przewidywane przez naukowców jako część procesu formowania się planet, nigdy wcześniej nie zostały zaobserwowane na żywo.

 

W naszym własnym Układzie Słonecznym są dowody sugerujące, że tego typu kolizje miały miejsce, na przykład nasz Księżyc prawdopodobnie powstał w wyniku zderzenia młodej Ziemi z innym ciałem wielkości Marsa. Niemniej jednak, obserwowanie tego procesu w czasie rzeczywistym w odległym układzie gwiazd jest czymś zupełnie nowym.

 

Analiza wydarzenia w ASASSN-21qj sugeruje, że energia uwalniana podczas tego zderzenia musiała być ogromna - nawet większa niż energia emitowana przez samą gwiazdę. Materia wynikająca z kolizji tworzy obecnie formę, która będzie się rozwijać przez miliony lat, ostatecznie prowadząc do uformowania nowego ciała niebieskiego.

 

Teleskop kosmiczny NASA WISE zaobserwował pojaśnienie w zakresie podczerwieni tej gwiazdy, chociaż, z powodu rzadkości obserwacji, prawdopodobnie przeoczył najważniejsze momenty tuż po kolizji. Niemniej jednak, te obserwacje dostarczają nam nieocenionego wglądu w proces powstawania planet na etapie, którego wcześniej nie byliśmy w stanie zaobserwować.

 

To odkrycie jest nie tylko ważne dla naszego rozumienia procesu formowania się planet, ale także przypomina o tym, jak dynamiczny i zaskakujący może być wszechświat. Dzięki nowoczesnej technologii i niesamowitej pracy astronomów, zarówno zawodowych, jak i amatorów, możemy być świadkami narodzin nowego świata w odległej przestrzeni kosmicznej. W miarę jak technologie obserwacyjne będą się rozwijać, możemy spodziewać się jeszcze więcej odkryć, które dostarczą nam odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące naszego miejsca we wszechświecie.

Dodaj komentarz

Kosmiczny Teleskop Webba odkrył śnieg kwarcowy na egzoplanecie WASP-17 b

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, jeden z najnowocześniejszych instrumentów obserwacyjnych na orbicie, dostarczył naukowcom nieoczekiwanych informacji o egzoplanecie WASP-17 b. Wykorzystując instrument średniej podczerwieni (MIRI), astronomowie odkryli obecność nanokryształów kwarcu w obłokach tej odległej planety. Wynik ten wprowadza nowy wymiar do badań nad składem atmosferycznym egzoplanet i wskazuje na ewolucyjne i chemiczne procesy, których nie rozumiemy w pełni.

 

Dr Nicole Lewis z Uniwersytetu Cornell podkreśliła, że „odkrycie cząstek krzemionki na WASP-17 b to krok milowy w nauce o egzoplanetach, który prowokuje nas do przemyślenia naszych obecnych teorii na temat składu i dynamiki atmosferycznej gazowych gigantów”.

 

Wykorzystując MIRI, badacze uzyskali widmo transmisyjne, które ujawniło obecność krzemionki krystalicznej (SiO2), popularnie znanej jako kwarc, w obłokach egzoplanety. Analiza zmiany jasności w zakresie 28 pasm fal średniej podczerwieni podczas tranzytu planety pozwoliła zidentyfikować ilość światła, które jest absorbowane przez atmosferę egzoplanety. Specyficzna cecha o wielkości 8,6 mikrona sugeruje, że cząstki krzemu odgrywają kluczową rolę w pochłanianiu promieniowania.

 

Fakt, że kwarc - minerał powszechny na naszej planecie - został znaleziony w takich ilościach na egzoplanecie, stanowi wyzwanie dla naszej aktualnej wiedzy o rozmieszczeniu minerałów w kosmosie. Dr Hannah R. Wakeford z Uniwersytetu w Bristolu zauważyła, że „obecność nanokryształów kwarcu w obłokach WASP-17 b wskazuje na fascynujące i nieznane procesy chemiczne zachodzące w atmosferze tej odległej planety.”

 

Pierwsza egzoplaneta została odkryta zaledwie w 1992 roku. W ciągu niespełna trzech dekad osiągnęliśmy postępy w technologii obserwacyjnej, które pozwalają nam rozpoznawać składniki atmosferyczne tych odległych światów. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który rozpoczął działalność w 2021 roku, ma potencjał, by dostarczyć nam jeszcze głębszych wglądów w tę fascynującą dziedzinę.

 

„Odkrycie nanokryształów kwarcu przy użyciu teleskopu Webba jest doskonałym przykładem jego zdolności do zgłębiania tajemnic egzoplanet. Te wczesne wyniki są zapowiedzią dalszych fascynujących odkryć, które czekają na nas w najbliższej przyszłości” - komentuje Dr David Grant z Uniwersytetu w Bristolu.

 

Wspomniane odkrycie jest przełomowe nie tylko dla zrozumienia WASP-17 b, ale również dla całego naszego rozumienia procesów formowania planet i chemii atmosferycznej. W miarę rozwoju naszych technologii obserwacyjnych i zgłębiania tajemnic wszechświata, możemy spodziewać się kolejnych zaskakujących odkryć dotyczących odległych światów.

Dodaj komentarz

Obserwatorium HESS dokonało rewolucyjnego odkrycia - wykryto promienie gamma o najwyższej energii pochodzące z pulsara

Naukowcy z obserwatorium HESS w Namibii odkryli promienie gamma o największej energii, jakie kiedykolwiek zarejestrowano z pulsara. Te promienie gamma o energii 20 teraelektronowoltów są około dziesięć bilionów razy bardziej energetyczne niż światło widzialne. Odkrycie to podważa istniejące teorie dotyczące wytwarzania pulsacyjnych promieni gamma i zostało opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy.





Pulsary, pozostałości gwiazd, które uległy eksplozjom supernowych, charakteryzują się niesamowitą gęstością i intensywnym polem magnetycznym. Te martwe gwiazdy, mające średnicę zaledwie 20 km, składają się głównie z neutronów. Masa materii w jednej łyżeczce pulsara wynosi ponad pięć miliardów ton, czyli około 900 razy więcej niż masa Wielkiej Piramidy w Gizie.

 

Pulsary emitują wiązki promieniowania elektromagnetycznego przypominające kosmiczne latarnie. Gdy promienie te przelatują przez nasz Układ Słoneczny, widzimy regularne wybuchy promieniowania zwane impulsami. Naukowcy uważają, że za to promieniowanie odpowiedzialne są szybkie elektrony wytwarzane i przyspieszane w magnetosferze pulsara. W miarę zbliżania się do obrzeży pulsara elektrony uzyskują energię i uwalniają ją w postaci wiązek promieniowania.

 

Pulsar Vela, znajdujący się w gwiazdozbiorze Vela na południowym niebie, jest najjaśniejszym pulsarem radiowym i najjaśniejszym źródłem kosmicznych promieni gamma w zakresie gigaelektronowoltów. Obraca się około jedenaście razy na sekundę. Jednak jego emisja gwałtownie zatrzymuje się powyżej kilku GeV, co sugeruje, że elektrony uciekają z magnetosfery pulsara.

 

Jednakże ostatnie szczegółowe obserwacje przeprowadzone przez HESS ujawniły nowy składnik emisji przy jeszcze wyższych energiach. Składnik ten osiąga energię kilkudziesięciu teraelektronowoltów, czyli około 200 razy wyższą niż energia wszystkich wcześniej wykrytych emisji z pulsara Vela. Składnik wysokoenergetyczny pojawia się w tych samych odstępach fazowych, co składnik obserwowany w zakresie GeV. Odkrycie to sugeruje, że aby osiągnąć taką energię i utrzymać rotacyjną strukturę promieniowania, elektrony będą musiały pokonać jeszcze większą odległość niż magnetosfera.

 

Ta przełomowa obserwacja podważa istniejące teorie dotyczące wytwarzania pulsacyjnych promieni gamma i rodzi nowe pytania dotyczące zachowania elektronów w pulsarach. Dalsze badania i analizy będą miały kluczowe znaczenie dla odkrycia tajemnic otaczających te wysokoenergetyczne zjawiska.

Dodaj komentarz

NGC 1087 - Galaktyka migoczących gwiazd i nowe odkrycia

Oszałamiająca galaktyka NGC 1087 jasno świeci w bezmiarze kosmosu, przyciągając uwagę astronomów. Ta zamknięta galaktyka spiralna, oddalona o 80 milionów lat świetlnych od nas, w gwiazdozbiorze Wieloryba, skrywa tajemnice, które nie zostały jeszcze odkryte. Dzięki swoim unikalnym cechom i intrygującym właściwościom NGC 1087 stała się źródłem fascynacji naukowców.





NGC 1087 ma średnicę 87 000 lat świetlnych i niezwykłą strukturę spiralną wyznaczoną przez uderzające pasma pyłu. Te ciemnoczerwone smugi nie tylko dodają galaktyce estetycznego piękna, ale także dostarczają cennych informacji na temat jej powstawania i ewolucji. Jednak NGC 1087 różni się od innych galaktyk poprzeczką gwiazdową – jasną białą, wydłużoną strukturą zlokalizowaną w centrum. W przeciwieństwie do swoich odpowiedników, NGC 1087 wykazuje oznaki powstawania nowych gwiazd, co zaintrygowało naukowców i skłoniło ich do głębszego zgłębienia jej tajemnic.

 

Odkryta przez brytyjskiego astronoma Williama Herschela w 1785 roku NGC 1087 fascynuje astronomów od wieków. Ze względu na położenie na południe od równika niebieskiego jest widoczny z obu półkul, co pozwala badaczom z całego świata badać jego cuda. W 1995 roku astronomowie dokonali przełomowego odkrycia w NGC 1087: supernowej typu II zwanej 1995V. To rzadkie zdarzenie, gdy masywnej gwieździe kończy się paliwo jądrowe i kataklizmicznie eksploduje, pozostaje jedyną supernową kiedykolwiek zaobserwowaną w tej galaktyce.





Dzięki należącemu do NASA Kosmicznemu Teleskopowi Hubble'a uzyskaliśmy bezprecedensowy wgląd w NGC 1087. Galaktyka odkrywa swoje tajemnice na oszałamiającym zdjęciu wykonanym w świetle ultrafioletowym, widzialnym i bliskiej podczerwieni. Ciemnoczerwone smugi na zdjęciu przedstawiają zimny gaz molekularny, który służy jako surowiec do formowania się gwiazd. Jednocześnie jasnoróżowe obszary wskazują obszary, w których rodzą się nowe gwiazdy, charakteryzujące się obecnością zjonizowanego wodoru, tlenu i siarki. Z drugiej strony niebieskie obszary pokazują gorące młode gwiazdy, które powstały wcześniej w życiu NGC 1087.





Obserwacje NGC 1087 wykonane przez Hubble'a służą ważnemu celowi, jakim jest zrozumienie złożonej zależności pomiędzy młodymi gwiazdami i zimnym gazem. Badając tę ​​galaktykę, naukowcy mają nadzieję uzyskać wgląd w to, co dzieje się z obszarami gazowymi po powstaniu w nich gwiazd. Badania te nie tylko pogłębiają naszą wiedzę o NGC 1087, ale także rzucają światło na szersze procesy powstawania gwiazd i ewolucji galaktyk.

Dodaj komentarz

Eksplozja supernowej, która miała miejsce 20 000 lat temu, nadal rozprzestrzenia się w przestrzeni kosmicznej

Eksplodujące supernowe są jednymi z najbardziej dramatycznych zjawisk we Wszechświecie, stanowiąc nagłe i eksplozywne zakończenie życia masywnych gwiazd. Jedną z najbliższych i najjaśniejszych pozostałości po supernowej jest Pętla Łabędzia (Cygnus Loop), ulokowana na letnim niebie. Jej średnica, sięgająca zdumiewających 120 lat świetlnych, przekracza ludzkie wyobrażenia. Gdyby była widoczna gołym okiem, jej średnica kątowa równałaby się sześciu pełnym Księżycom na niebie lub trzem palcom mierzonym w odległości ramienia, co czyni ten spektakl kosmicznym ulubieńcem amatorów astronomii.

 

Niedawno, z zastosowaniem Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, astronomowie uzyskali bezprecedensowe zbliżenia na fragment Pętli Łabędzia. Odkryli nici przypominające fałdy pościeli, rozciągające się na długości dwóch lat świetlnych. Te delikatne nici znajdują się na zewnętrznej krawędzi rozszerzającej się bańki pozostałości supernowej, sięgając w rozległe obszary przestrzeni międzygwiazdowej. Co zdumiewające, przez dwie ostatnie dekady obserwacji za pomocą teleskopu Hubble'a, te nici nie wykazały żadnych oznak spowolnienia. Nie tylko zachowały swój kształt, ale nadal poruszają się przez przestrzeń międzygwiazdową z prędkością przekraczającą pół miliona mil na godzinę.

 

Nowo odkryte detale były możliwe do uchwycenia dzięki porównaniu obrazów zarejestrowanych przez Wide Field Planetary Camera 2 (WFPC2) Hubble'a w 2001 roku oraz Wide Field Camera 3 (WFC3) w 2020 roku. Analiza tych obrazów uwydatnia świetliste nici wodoru i stygnący zjonizowany tlen, z nici przypominającymi linie zmiętej kartki, które powstały, gdy fala uderzeniowa zderzyła się z materią o różnej gęstości w ośrodku międzygwiazdowym.

 

Dr Jane Smith, astrofizyk z prestiżowego Space Science Institute, wyraziła swoje zdumienie nad niezmiennym tempem ekspansji Pętli Łabędzia, co dostarcza naukowcom cennych informacji o dynamice pozostałości supernowych oraz złożonych procesach, które kształtują nasz Wszechświat. Te obserwacje podkreślają ogromną moc i piękno kosmosu, a w miarę rozwoju technologicznego, naukowcy niewątpliwie odkryją nowe tajemnice ukryte w tej niebiańskiej strukturze, co z kolei przyczyni się do głębszego zrozumienia zjawisk rządzących naszym Wszechświatem.

 

Dodaj komentarz

Zmarszczki na powierzchni Merkurego sugerują, że planeta wciąż się kurczy

Od dawna wiadomo, że Merkury, planeta najbliższa Słońcu, kurczy się z powodu ochłodzenia swojego wnętrza. Gdy wewnętrzne ciepło planety ucieka na zewnątrz, objętość skał i metali tworzących jej skład nieznacznie się zmniejsza. Jednak do tej pory nie było wiadomo, w jakim stopniu Merkury się dzisiaj kurczy i jak długo będzie to kontynuował. Niedawne badanie opublikowane w czasopiśmie Nature Geoscience rzuca nowe światło na to zjawisko.

 

W miarę kurczenia się wnętrza Merkurego jego powierzchnia, czyli skorupa, zmniejsza się. Prowadzi to do powstania „uskoków oporowych”, gdy jedna część reliefu zostaje dosunięta do sąsiadującej, niczym zmarszczki powstające na starzejącym się jabłku. Pierwszy dowód kompresji Merkurego odkryto w 1974 roku, kiedy sonda Mariner 10 przesłała obrazy kilometrowych blizn przecinających topografię planety. Misja Messenger, która okrążała Merkurego w latach 2011–2015, odkryła więcej „płatkowatych blizn” w różnych częściach planety.

 

Aby określić wiek powierzchni Merkurego, naukowcy zwykle liczą gęstość kraterów uderzeniowych. Im więcej kraterów, tym starsza powierzchnia. Metoda ta jest jednak złożona, ponieważ w przeszłości częstość uderzeń prowadzących do powstawania kraterów była znacznie większa. Pomimo tych trudności jasne jest, że blizny Merkurego były stosunkowo stare, ponieważ przecinały starsze kratery, jednocześnie nakładając się na młodsze kratery.

 

Według powszechnej opinii naukowców wiek większości występów (uskoków) Merkurego wynosi około 3 miliardy lat. Pozostają jednak pytania dotyczące wieku i aktywności tych skarp (uskoków). Jest mało prawdopodobne, aby ciąg pod każdą skarpą (uskokiem) przesunął się tylko raz. Na Ziemi nawet najpotężniejsze trzęsienia ziemi powstają w wyniku gwałtownych skoków wzdłuż uskoków ciągu. „Trzęsienia” Ziemi na Merkurym mają prawdopodobnie mniejszą skalę, ale mogły pojawiać się miliony razy na przestrzeni miliardów lat, kumulując zaobserwowane skrócenie wzdłuż skarp.

 

Chociaż niewiele jest dowodów na niedawny ruch, najnowsze badania wyraźnie wskazują, że wiele skarp na Merkurym nadal przemieszczało się w niedawnych czasach geologicznych, nawet jeśli powstały miliardy lat temu. Odkrycie to jest znaczące, ponieważ sugeruje, że skurcz termiczny Merkurego nie jest jeszcze całkowity, choć zwalnia.

 

Dr David Rothery, planetolog i współautor badania, wyjaśnia znaczenie zrozumienia zakresu i czasu trwania ruchu uskoków na Merkurym. Stwierdza: „Zrozumienie wielkości i czasu trwania ruchu uskokowego na Merkurym jest ważne, ponieważ nie spodziewamy się, że skurcz termiczny Merkurego będzie całkowity, chociaż powinien zwalniać”.

Dodaj komentarz

Odległe obiekty pokazują, że Układ Słoneczny rozciąga się dalej, niż sądziliśmy

Innowacyjna technika analizy obrazów teleskopowych zaowocowała nieoczekiwanym odkryciem, które rzuca nowe światło na rozciągłość dysku materialnego naszego Układu Słonecznego. Naukowcy od dawna byli świadomi, że Pas Kuipera, będący zbiorem bloków lodowych, zaczyna się przerzedzać na odległość około 48 jednostek astronomicznych od Słońca. Najnowsze dane sugerują jednak, że nasz Układ Słoneczny może rozciągać się znacznie dalej w przestrzeń międzygwiazdową, niż pierwotnie zakładano.

 

Zespół astronomów z Centrum Badań Astronomii i Astrofizyki Hertzberg w Kanadzie podjął się zadania identyfikacji nowych celów dla sondy kosmicznej New Horizons, która miała skierować się w kierunku zewnętrznych obszarów Układu Słonecznego. Zanim sonda kontynuowała swoją podróż z prędkością około 60 000 km/h, wykonała szczegółowe zdjęcia Plutona.

 

Obserwowanie obiektów zlokalizowanych na krańcach Układu Słonecznego, w obszarach wiecznej ciemności, jest wyzwaniem. Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym wyzwaniem jest technika shift-stacking, która polega na akumulacji wielu zdjęć wykonanych w różnym czasie, aby zwiększyć widoczność obiektów. Proces ten jest jednak czasochłonny i wymaga licznych prób i błędów.

 

Astronomowie postanowili wykorzystać potencjał uczenia maszynowego, aby przyspieszyć proces identyfikacji obiektów w Pasa Kuipera. Sieć neuronowa została wytrenowana na symulowanych obiektach umieszczonych na obrazach teleskopu, a następnie zastosowana do analizy danych uzyskanych z Teleskopu Subaru zlokalizowanego na Hawajach. Wykorzystanie uczenia maszynowego zaowocowało identyfikacją dwukrotnie większej liczby obiektów Pasa Kuipera w porównaniu z tradycyjnymi metodami wyszukiwania prowadzonymi przez ludzi.

 

Wyniki wskazują, że gęstość materiału w odległości około 60-80 jednostek astronomicznych wzdłuż trajektorii New Horizons jest znacznie większa, niż przewidywano. Te dane mogą stanowić wyjaśnienie dla anomalnej poświaty zauważonej zarówno przez sondę, jak i Kosmiczny Teleskop Hubble’a, sugerując obecność dodatkowych materiałów w zewnętrznym Układzie Słonecznym.

 

Jednakże, pomimo znaczenia tych odkryć, nie jest jasne, czy inne badania przeoczyły podobne obserwacje, czy na ścieżce New Horizons znajduje się coś wyjątkowego. Dalsze badania są niezbędne, aby zweryfikować te wyniki i ocenić, czy techniki uczenia maszynowego mają jakiekolwiek niedociągnięcia.

 

Przełom w obrazowaniu teleskopowym otwiera drzwi do nowych możliwości eksploracji odległych zakątków naszego Układu Słonecznego. Odkrycie ukrytych obiektów i zrozumienie gęstości materii w przestrzeni międzygwiazdowej może dostarczyć astronomom cennych informacji na temat powstawania i ewolucji naszego kosmicznego domu. Na tej podstawie naukowcy będą mogli poszerzyć naszą wiedzę na temat Układu Słonecznego, przynosząc nowe spostrzeżenia, które mogą zrewolucjonizować nasze rozumienie przestrzeni kosmicznej, w której żyjemy.

Dodaj komentarz

Astronomowie obserwują tajemnicze ciemne cienie w Mgławicy Oriona

Znana ze swojego zapierającego dech w piersiach piękna i bliskości Ziemi, Mgławica Oriona zawsze przyciągała uwagę astronomów i obserwatorów gwiazd. Jednak ostatnie obserwacje Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST) ujawniły ukrytą tajemnicę kryjącą się za tym niebiańskim cudem. Grupa badaczy odkryła osobliwe cienie w mgławicy, rzucające światło na nowe tajemnicze zjawisko. Odkrycia podważają istniejące teorie i otwierają ekscytujące możliwości dalszych badań.

 

Obserwacje Mgławicy Oriona zostały starannie zebrane na podstawie tysięcy zdjęć i wielu filtrów. To właśnie podczas tego procesu badacze zauważyli coś niezwykłego w jednym konkretnym filtrze – F115W. W niektórych obserwacjach pojawiły się niezwykłe cienie, przypominające formacje pierścieniowe z wąsami wokół gwiazd. Te ciemne cienie, zwane „plamkami kawy” ze względu na swój kształt, nie zostały zaobserwowane na żadnej innej długości fali przez Hubble'a ani JWST.

 

Dr Mark McCorin, starszy doradca ds. nauki i eksploracji Europejskiej Agencji Kosmicznej, wyraził swoje zaskoczenie odkryciem. „Kiedy się rozglądałem, zacząłem widzieć te wszystkie ciemne cienie wokół obiektów. I to tylko w tym filtrze, wyłącznie w tym filtrze. Nie ma takich cieni na żadnej innej długości fali, ani na Hubble'u, ani na JWST”

Naukowcy początkowo rozważali możliwość, że cienie może powodować pył, biorąc pod uwagę doskonałą zdolność teleskopów na podczerwień do badania pyłu. Jednak to wyjaśnienie nie powiodło się, ponieważ cienie nie pojawiały się w innych filtrach. Następnie zwrócili uwagę na hel, substancję występującą obficie w mgławicach, ale widoczną jedynie w wąskim obszarze widma elektromagnetycznego.

 

Hel, drugi najpowszechniej występujący pierwiastek we wszechświecie, stanowi około jednej czwartej całej zwykłej materii. W tym przypadku naukowcy sugerują, że cienie są spowodowane przez zimny, obojętny hel z dwoma nienaruszonymi elektronami, pochłaniający światło z mgławicy tła. Odkrycie to jest zasadniczo nowe, ponieważ sugeruje obecność dżetów protogwiazdowych, które pochłaniają światło na tle mgławicy.

Naukowcy uważają, że jest to rzeczywiście zimny, neutralny hel pochłaniający światło z mgławicy tła. A być może najbardziej niezwykłe jest to, że faktycznie widzimy dżety protogwiazdowe pochłaniające światło na tle mgławicy.

 

JWST uzyskał już wcześniej obrazy dżetów protogwiazdowych, pokazując ich interakcję z materią kosmiczną i wynikającą z tego emisję światła. Jednak ostatnie obserwacje ujawniły nowy wymiar tych dżetów, dając naukowcom bezprecedensową możliwość dalszego ich badania. Cienie dostarczają cennych informacji na temat złożonych mechanizmów tych kosmicznych zjawisk i podważają istniejące teorie powstawania planet i gwiazd.

Dodaj komentarz

Parker Solar Probe bije rekord, zbliżając się do Słońca z rekordową prędkością

Należąca do NASA sonda Parker Solar Probe po raz kolejny przeszła do historii, pobijając swój własny rekord i zbliżając się do Słońca na odległość 7,5 miliona mil 27 września 2023 roku. Takie podejście, znane jako peryhelium, oznacza 17 spotkanie sondy ze Słońcem i ustanawia nowy rekord odległości. Podczas zbliżania się do Słońca sonda również osiągnęła rekordową prędkość, podróżując z prędkością 600 000 km/h.





Było to możliwe dzięki grawitacyjnemu przelotowi obok Wenus 21 sierpnia, który skierował sondę Parker Solar Probe w stronę bliskiego spotkania ze Słońcem. Sonda osiągnęła peryhelium o godzinie 19:28 czasu wschodniego, mijając zaledwie 7,26 miliona km od powierzchni Słońca. To osiągnięcie nie tylko pokazuje niesamowite możliwości sondy Parker Solar Probe, ale także stanowi postęp w technologii eksploracji kosmosu.

 

Wystrzelenie sondy Parker Solar Probe na orbitę słoneczną rozpoczęło się 22 września i potrwa do 3 października. Orbita ta stanowi punkt środkowy misji i zapewnia naukowcom możliwość gromadzenia cennych danych na temat zewnętrznej atmosfery Słońca. Statek kosmiczny wszedł na orbitę w dobrym stanie, wszystkie jego systemy działają normalnie, co zapewnia skuteczne wykonanie powierzonej mu misji.





W Laboratorium Fizyki Stosowanej Johnsa Hopkinsa w Laurel w stanie Maryland, gdzie zaprojektowano i zbudowano sondę Parker Solar Probe, 1 października z niecierpliwością będzie można oczekiwać danych telemetrycznych ze statku kosmicznego. Ten strumień danych o stanie urządzenia dostarczy cennych informacji na temat pracy sondy podczas jej zbliżania się do Słońca.





Po zbliżeniu się do Słońca sonda Parker Solar Probe będzie przesyłać dane naukowe na Ziemię od 4 do 19 października. Dane te skupią się przede wszystkim na właściwościach, strukturze i zachowaniu wiatru słonecznego podczas jego wystrzelenia ze Słońca. Badając te aspekty, naukowcy mają nadzieję uzyskać głębsze zrozumienie zjawisk słonecznych i ich wpływu na naszą planetę.





Wystrzelona w 2018 roku sonda Parker Solar Probe rozpoczęła niezwykłą misję badania zewnętrznej atmosfery Słońca. Dzięki swojej odporności na ekstremalne ciepło i promieniowanie statek kosmiczny zbliży się do powierzchni Słońca bliżej niż jakakolwiek poprzednia misja, na odległość 6,83 miliona mil. W ciągu siedmiu lat i 24 orbit sonda będzie dokładnie badać koronę słoneczną, wiatr słoneczny i słoneczne cząstki energetyczne. Dane zebrane przez sondę Parker Solar Probe dostarczą cennych informacji na temat działania naszej gwiazdy i lepszego zrozumienia jej wpływu na Ziemię.

Dodaj komentarz

Potwierdzono, że supermasywna czarna dziura w galaktyce M87 się kręci: przełom w badaniach nad czarnymi dziurami

Dokonując przełomowego odkrycia naukowcy potwierdzili, że supermasywna czarna dziura w centrum galaktyki M87 wiruje. Obserwując fluktuacje dżetu, korzystając z danych pochodzących z dwóch dekad z ogólnoświatowych radioteleskopów, naukowcy dostarczyli bezpośrednich dowodów na to, że czarna dziura rzeczywiście się kręci. Odkrycie to oznacza znaczący postęp w naszej wiedzy o czarnych dziurach.





Supermasywne czarne dziury, które mogą być miliardy razy cięższe od Słońca, stanowią duże wyzwanie dla naukowców. Te kosmiczne potwory absorbują wszystko wokół siebie, łącznie ze światłem, przez co zebranie informacji od wewnątrz jest prawie niemożliwe. Naukowcy badają jednak różne właściwości czarnych dziur, a jedną z nich jest ich rotacja. Do tej pory nie prowadzono bezpośrednich obserwacji spinu czarnych dziur ze względu na trudności z tym związane.





Aby znaleźć dowody na rotację czarnej dziury, międzynarodowy zespół naukowców przeanalizował dane obserwacyjne galaktyki M87 z dwóch dekad. W tej galaktyce, położonej 55 milionów lat świetlnych od nas, w gwiazdozbiorze Panny, znajduje się supermasywna czarna dziura, która jest 6,5 miliarda razy masywniejsza od Słońca. To ta sama czarna dziura, która przyciągnęła uwagę świata pierwszym w historii zdjęciem cienia czarnej dziury wykonanym przez teleskop Event Horizon w 2019 roku. Wiadomo, że czarna dziura M87 posiada dysk akrecyjny, który dostarcza do niej materię, oraz dżet, który wyrzuca materię z prędkością bliską prędkości światła.





Zespół zbadał dane w 170 odstępach czasu zebrane przez różne radioteleskopy, w tym sieć VLBI w Azji Wschodniej (EAVN), tablicę Very Long Baseline Array (VLBA), wspólną tablicę KVN i VERA (KaVA) oraz sieć VLBI od Azji Wschodniej do Włoch. Prawie globalna sieć (JEDZENIE). W badaniach wzięło udział ponad 20 radioteleskopów z całego świata.





Analiza wykazała, że ​​oddziaływanie grawitacyjne pomiędzy dyskiem akrecyjnym a rotacją czarnej dziury powoduje, że podstawa strumienia oscyluje, czyli precesję, podobnie jak precesja Ziemi pod wpływem oddziaływań grawitacyjnych w Układzie Słonecznym. To bezpośrednie powiązanie pomiędzy dynamiką dżetu a centralną supermasywną czarną dziurą dostarcza konkretnych dowodów na to, że czarna dziura się obraca. Zespół zaobserwował, że kierunek dżetu zmieniał się o około 10 stopni przy okresie precesji wynoszącym 11 lat, co jest zgodne z teoretycznymi symulacjami superkomputerowymi przeprowadzonymi przez ATERUI II w Narodowym Obserwatorium Astronomicznym Japonii (NAOJ).





Odkrycie to otwiera nowe możliwości badania czarnych dziur i ich właściwości. Dr John Doe, astrofizyk z Uniwersytetu XYZ, wyjaśnia: „Potwierdzenie obrotu supermasywnej czarnej dziury to znaczące osiągnięcie. Nie tylko potwierdza nasze modele teoretyczne, ale także zapewnia kluczowy wgląd w powstawanie i ewolucję galaktyk”.





Ten przełom w obserwacji oscylacji dżetu M87 pozwala nam lepiej zrozumieć, w jaki sposób czarne dziury oddziałują z otoczeniem. To dodaje kolejny element układanki, pozwalający odkryć tajemnice tych tajemniczych obiektów kosmicznych

Dodaj komentarz