Sierpień 2023

JWST odkrywa bezprecedensowe szczegóły galaktyki Wir M51, rzucając światło na powstawanie gwiazd

Galaktyka Wir, niekiedy nazywana M51, przez wieki była przedmiotem fascynacji astronomów, urzekając ich swą spektakularną spiralną budową. Dziś, za sprawą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), jesteśmy w stanie dostrzec to niebiańskie zjawisko w nieporównywalnie głębszym detalu. Świeżo opublikowane zdjęcie, zarejestrowane za pomocą instrumentów NIRCam i MIRI JWST, rzuca nowe światło na misterną strukturę ramion spiralnych tej galaktyki, dostarczając nam być może najbardziej oszałamiający wizualny wgląd w Galaktykę Wir do tej pory.

 

Niejednokrotnie przypominająca kształtem wir wodny w zlewie, Galaktyka Wir dumnie prezentuje swe spiralne ramiona, typowe dla galaktyk tej klasy. Jednak dzięki danym zgromadzonym przez JWST, możemy zobaczyć w niej coś więcej niż tylko te znane nam struktury.

 

Zdjęcie ukazuje ciepły pył koncentrujący się wzdłuż ramion, reprezentowany jako głęboko czerwone rejony. Aktywne powstawanie gwiazd ma miejsce właśnie w tych miejscach, prowadząc do jasnego, niebiesko-białego centrum galaktyki. Co więcej, kolory pomarańczowy i żółty wskazują na gaz, który został zjonizowany przez nowo uformowane gromady gwiazd.

 

Nie mniej imponujące jest jedno z odkryć JWST, a mianowicie ogromne czarne bąbelki, które znalazły się wewnątrz ramion. Pozwalają one na prześwietlenie gazu i pyłu tej galaktyki, umożliwiając spojrzenie na odległe gwiazdy w sposób niespotykany do tej pory. Dzięki takim obserwacjom otrzymujemy nieocenione informacje dotyczące dynamiki powstawania gwiazd oraz ich wzajemnych oddziaływań w kontekście kosmicznym.

ESA/Webb, NASA & CSA, A. Adamo (Stockholm University) and the FEAST JWST team

Warto również zwrócić uwagę na NGC 5195 - mniejszą, żółtawą galaktykę, położoną na krańcu jednego z ramion Galaktyki Wir. Chociaż jest znacznie mniejsza, jej wpływ grawitacyjny odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu się charakterystycznych ramion spiralnych Wiru.

 

Obecne obserwacje tej niezwykłej galaktyki są integralną częścią projektu FEAST, którego głównym celem jest pogłębienie naszej wiedzy na temat procesów powstawania gwiazd poza naszą galaktyką, Drogą Mleczną. Poprzez analizę tych procesów, badacze mają nadzieję opracować dokładniejsze modele tworzenia się gwiazd w skali uniwersalnej.

 

Galaktyka Wir, położona w konstelacji Psów Gończych, jest oddalona od nas o około 31 milionów lat świetlnych. Z racji jej relatywnej bliskości i wyróżniających się cech przez dziesięciolecia była ulubionym celem obserwacji dla wielu astronomów-amatorów. Dziś, dzięki niesamowitemu obrazowi dostarczonemu przez JWST, zdajemy sobie sprawę z prawdziwego piękna i złożoności tej galaktyki, która teraz jest ukazana z niespotykaną dotąd dokładnością.

Dodaj komentarz

Sierpień pod znakiem dwóch superksiężyców w tym rzadki „niebieski księżyc”

Pierwszy tydzień sierpnia rozpoczyna się w efektowny sposób - 3 sierpnia na naszym niebie zagości superksiężyc, zjawisko astronomiczne, które zawsze przyciąga wzrok zarówno profesjonalistów, jak i amatorów. Superksiężyc jest terminem, którym określamy pełnię księżyca, kiedy nasz naturalny satelita znajduje się najbliżej Ziemi na swojej orbicie. Zjawisko to powoduje, że Księżyc wydaje się być nie tylko większy, ale także znacznie jaśniejszy.

 

Obserwując go, możemy poczuć się jak na wyprawie kosmicznej bez ruszania się z miejsca. Tak bliskie sąsiedztwo Ziemi sprawia, że wszelkie szczegóły powierzchni Srebrnego Globu są lepiej widoczne, co jest prawdziwym rajem dla miłośników astronomii, niezależnie od poziomu ich doświadczenia.

 

Jednak to nie jedyny powód, dla którego sierpień zasługuje na miano miesiąca superksiężyców. 31 sierpnia na niebie pojawi się drugi superksiężyc, zwany „błękitnym księżycem”. Nazwa ta może być myląca - Księżyc nie zmieni swojego koloru na niebieski. Termin "niebieski księżyc" odnosi się do drugiej pełni księżyca, która ma miejsce w jednym miesiącu kalendarzowym. Jest to zjawisko rzadkie i występuje średnio raz na dwa i pół roku.

 

To wyjątkowy moment dla wszystkich, którzy są zafascynowani kosmosem, zarówno dla profesjonalnych astronomów, jak i dla tych, którzy po prostu lubią spędzać ciepłe letnie noce pod gołym niebem, podziwiając cudowne spektakle, jakie oferuje nam kosmos.

 

Superksiężyce są nie tylko widowiskowe, ale mają także ogromne znaczenie naukowe. Dzięki bliskiej obecności księżyca, naukowcy mogą przeprowadzać precyzyjniejsze badania nad tym ciałem niebieskim i jego wpływem na Ziemię. Choć istnieją teorie mówiące o wpływie superksiężyca na pływy, pogodę a nawet nastroje ludzi, są one nadal przedmiotem badań i dyskusji.

 

Od wieków Księżyc był obiektem zafascynowania dla ludzi. Służył jako inspiracja dla mitów, legend i opowieści wielu kultur. Dziś, dzięki postępowi technologicznemu, nasze zrozumienie Księżyca i kosmosu jako całości jest większe niż kiedykolwiek wcześniej.

 

Nie da się zaprzeczyć, że nadchodzący sierpień będzie wyjątkowym czasem dla wszystkich, którzy podziwiają niebo. Dwa superksiężyce w jednym miesiącu to rzadka okazja do zobaczenia Księżyca w pełnej krasie i do zastanowienia się nad wielkością i pięknem kosmosu, który jest tak blisko, a jednocześnie pozostaje dla nas tak nieosiągalny.

Dodaj komentarz

Satelity Starlink Elona Muska szkodzą astronomii głębokiego kosmosu

Sieć satelitów Starlink Elona Muska znana jest z ambicji pokrycia całego globu dostępem do internetu. Najnowsze badanie sugeruje jednak, że te satelity mogą emitować promieniowanie, które jest szkodliwe dla astronomii głębokiego kosmosu.

 

Sieć Starlink składa się obecnie z ponad 4000 satelitów na niskiej orbicie ziemskiej. Musk, znany przedsiębiorca amerykański i szef SpaceX, planuje zwiększyć ich liczbę do blisko 12 000 w najbliższych latach. Takie zagęszczenie satelitów może jednak stanowić problem dla astronomów.

 

Wcześniej skargi na zanieczyszczenie światłem pochodzącym od satelitów Starlink zgłaszali naukowcy zajmujący się obserwacjami optycznymi. Teraz, zgodnie z najnowszym badaniem, odkryto, że satelity te są również źródłem zakłóceń dla astronomii radiowej.

 

Naukowcy, wykorzystując teleskop Low Frequency Array (LOFAR), zmierzyli niskoczęstotliwościowy szum radiowy pochodzący z 47 obserwowanych satelitów Starlink. Jak powiedział Cees Bassa, astronom z Niderlandzkiego Instytutu Astronomii Radiowej i współautor badania, zakres tej częstotliwości obejmuje pasmo chronione od 150,05 do 153 MHz, specjalnie przydzielone do astronomii radiowej przez Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny.

 

Na całym świecie jest obecnie ponad 1,5 miliona abonentów Starlink, a liczba satelitów w użyciu przewyższa liczbę satelitów jakiegokolwiek z konkurencyjnych projektów. Niemniej jednak, Benjamin Winkel, badacz z Niemieckiego Instytutu Maxa Plancka do Astronomii Radiowej, podkreślił, że im większa jest konstelacja, tym ważniejszy staje się efekt zakłóceń, ponieważ promieniowanie ze wszystkich satelitów sumuje się.

 

Wydaje się, że SpaceX jest świadome problemu i nawiązało kontakt z autorami badania. Według astronomów, firma wprowadziła już zmiany w projektach, które mogą zapobiec niezamierzonej emisji z następnej generacji satelitów Starlink.

"Wierzymy, że wczesne rozpoznanie tej sytuacji daje astronomii i operatorom dużych konstelacji szansę na proaktywną współpracę nad technicznymi środkami zaradczymi, równolegle z niezbędnymi dyskusjami na temat opracowania odpowiednich regulacji" - powiedział Gyula Jozsa, współautor badania.

W przypadku braku skutecznej reakcji, problem z promieniowaniem może zaszkodzić nie tylko obecnym konstelacjom satelitarnym, ale także planowanym projektom. A wszystko to w momencie, kiedy zasady chroniące pasma astronomii radiowej przed niezamierzonym promieniowaniem wydają się być niewystarczające. Wielu czeka teraz na odpowiedź ze strony SpaceX.

Dodaj komentarz

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ujawnia zdjęcie najodleglejszej i najjaśniejszej gwiazdy

W ciągu pierwszego miliarda lat istnienia wszechświata pojawiła się gwiazda, która stała się najdalszą i najjaśniejszą, jaką kiedykolwiek odkryto na Ziemi. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba przesłał naszym astronomom oszałamiające zdjęcie tej gwiazdy, która została nazwana Earendel. Znajduje się w galaktyce Łuk Wschodu Słońca i dwukrotnie przewyższa nasze Słońce pod względem temperatury i milion razy jasności. 

 

To wyjątkowe zdjęcie uzyskano dzięki zastosowaniu instrumentu NIRCam – kamery działającej w bliskiej podczerwieni. Analiza danych wykazała, że ​​Earendel jest masywną gwiazdą typu B. Skończyło się na bardzo wczesnym wszechświecie, pojawiając się w ciągu pierwszego miliarda lat po Wielkim Wybuchu.

 

Jednym z kluczowych czynników, które umożliwiły sfotografowanie Earendela, jest efekt soczewkowania grawitacyjnego. Masywna gromada galaktyk WHL0137-08, zlokalizowana pomiędzy Ziemią a Earendel, działała jak gigantyczne szkło powiększające. Gromada ta zniekształca przestrzeń, tworząc efekt powiększenia i umożliwiając astronomom uchwycenie szczegółowych zdjęć najodleglejszej gwiazdy.

 

Ponadto zdjęcia skłoniły astronomów do spekulacji, że Earendel może mieć towarzyszy. Obserwacje wskazują, że jeden z tych sąsiadów może być chłodniejszą gwiazdą. Odkrycie to otwiera nowe możliwości badania powstawania gwiazd i ewolucji wczesnego Wszechświata.

 

Warto zauważyć, że Earendel znacząco pobił dotychczasowy rekord wieku gwiazd ustanowiony przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a. Poprzedni rekordzista powstał około cztery miliardy lat po Wielkim Wybuchu. Jednak niedawno inny zespół badawczy, również korzystając z danych z Teleskopu Webba, zidentyfikował gwiazdę, która powstała trzy miliardy lat po Wielkim Wybuchu.

 

Odkrycie to podkreśla znaczenie astronomii kosmicznej i możliwości, jakie daje Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Pozwala astronomom badać najodleglejsze zakątki wszechświata i poszerzać naszą wiedzę na temat jego pochodzenia i rozwoju.

Dodaj komentarz

Wąwozy na Marsie mogły powstać w wyniku niedawnych okresów topnienia wody w stanie ciekłym

W nowym badaniu naukowcy znaleźli nowe dowody na to, że wąwozy na zboczach marsjańskich kraterów powstały w okresach rozmrażania lodowatej wody na powierzchni planety i pod nią. Badania prowadzone przez naukowców z Brown University rzucają światło na powstawanie kanałów przypominających wąwozy, które przecinają zbocza kraterów uderzeniowych na Marsie. Artykuł ukazał się w czasopiśmie naukowym Science

 

Rysując podobieństwa między marsjańskimi wąwozami a wąwozami w suchych dolinach Antarktydy, które powstają w wyniku erozji wodnej topniejących lodowców, naukowcy zbudowali model symulujący warunki, w jakich na Marsie może istnieć woda w stanie ciekłym. Odkryli, że gdy Mars jest nachylony pod kątem 35 stopni w stosunku do swojej osi, atmosfera staje się na tyle gęsta, że ​​powoduje krótkotrwałe epizody topnienia w miejscach, w których znajdują się wąwozy.

 

Według Jima Heada, planetologa z Brown University, badanie to wypełnia krytyczne luki w naszej wiedzy na temat powstawania tych wąwozów. „Z poprzednich badań wiemy, że we wczesnych stadiach historii Marsa płynąca woda istniała na powierzchni w postaci sieci dolin i jezior” – wyjaśnia. "Ale około 3 miliardy lat temu cała ta płynna woda została utracona, a Mars stał się czymś, co nazywamy pustynią hiperaridową lub polarną. Pokazujemy, że nawet potem, a także w niedawnej przeszłości, kiedy oś Marsa przechyliła się o 35 stopni, nagrzała się wystarczy, aby stopić śnieg i lód, zwracając wodę w stanie ciekłym, aż temperatura spadnie i ponownie zamarznie”.

 

Wyniki obalają wcześniejsze teorie, jakoby marsjańskie wąwozy powstały w wyniku mroźnego odparowania dwutlenku węgla, powodując zsuwanie się skał i gruzu ze zboczy. Wysokość i erozja wąwozów wskazują, że w ich powstaniu brały udział wody roztopowe z lodowców. Jednak udowodnienie istnienia wody w stanie ciekłym na Marsie było trudne ze względu na ekstremalnie niskie temperatury.

 

Naukowcy sugerują, że powstawanie wąwozów na Marsie następowało w okresach topnienia lodu i parowania dwutlenku węgla. Ich zdaniem proces ten powtarzał się na przestrzeni ostatnich kilku milionów lat, a ostatni raz miał miejsce około 630 000 lat temu. Autorzy badania sugerują, że gdyby w miejscach wąwozów znajdował się lód, gdy oś Marsa przechyliła się o około 35 stopni, wówczas warunki byłyby idealne do jego stopienia, gdyż temperatura wzrosłaby powyżej zera.

 

To przełomowe badanie nie tylko pogłębia naszą wiedzę na temat historii geologicznej Marsa, ale także rodzi intrygujące pytania dotyczące możliwości życia na czerwonej planecie w przeszłości i obecnie. Ponieważ naukowcy będą nadal zgłębiać tajemnice Marsa, wyniki te bez wątpienia będą ważnym krokiem w odkrywaniu tajemnic pobliskiej planety.

Dodaj komentarz

Tajemnicza gwiazda HD 45166 - pierwsza znana magnetyczna gwiazda Wolfa-Rayeta

Niebo pełne jest niewyjaśnionych tajemnic. Jednym z najbardziej intrygujących przypadków, który przez ponad stulecie zastanawiał naukowców, jest tajemnicza natura HD 45166. Ta umierająca gwiazda, która jest częścią klasy gwiazd Wolfa-Rayeta, mieszka w kosmicznej odległości około 3000 lat świetlnych od naszej planety. Chociaż gwiazdy te są dość rzadkie, ta konkretna odznacza się kilkoma nietypowymi cechami.

 

 

Co czyni HD 45166 tak niezwykłą? Tak jak inne gwiazdy Wolfa-Ryeta, jest ona bogata w hel i ma swojego towarzysza. Jednak jej nietypowe zachowanie - nieoczekiwanie wysokie tempo utraty masy i nietypowe wzory wiatrów - zdawało się być niemożliwe do wytłumaczenia przy użyciu naszej dotychczasowej wiedzy astronomicznej.

 

Ale teraz, dzięki pracowitemu badaniu prowadzonemu przez Tomera Shenara z Uniwersytetu w Amsterdamie i jego zespół, udało się ujawnić prawdziwą naturę tej kosmicznej tajemnicy. Jak się okazało, HD 45166 posiada niezwykle silne pole magnetyczne, czyniąc ją pierwszą zidentyfikowaną magnetyczną gwiazdą Wolfa-Ryeta. Te doniesienia, opublikowane w renomowanym czasopiśmie Science, stanowią ważny krok w rozumieniu ewolucji masywnych gwiazd.

 

Nie każdy wie, że gwiazdy Wolfa-Ryeta to jedne z najjaśniejszych gwiazd w naszej Galaktyce. Ich jądra są na skraju wyczerpania paliwa atomowego, co sprawia, że są one na końcowym etapie swojego życia. Te gwiazdy nie tylko przyciągają uwagę swoją jasnością, ale także swoim składem: mało wodoru, ale dużo węgla i azotu. W ich procesie życiowym tracą masę w zawrotnym tempie, co ostatecznie prowadzi je do stania się supernowymi.

 

Magnetary, z kolei, to gwiazdy neutronowe o niesamowicie silnym polu magnetycznym. Są one około 1000 razy silniejsze niż ich typowe odpowiedniki i mają pole magnetyczne biliardy razy silniejsze niż nasza Ziemia. Mimo to, źródło tak silnych pól magnetycznych jest nadal tematem debaty wśród naukowców.

 

Dzięki obserwacjom Shenara i jego zespołu dotyczącym HD 45166, zdobyliśmy nowe, kluczowe informacje. Po pierwsze, pole magnetyczne HD 45166 wynosi niesamowite 43 000 gausów. Po drugie, masa gwiazdy okazała się być tylko dwukrotnie większa niż masa Słońca, a nie cztery razy, jak wcześniej sądzono. Dodatkowo, okres orbitalny układu podwójnego jest znacznie dłuższy niż wcześniejsze przypuszczenia.

 

Te nowe informacje nie tylko pomagają nam zrozumieć HD 45166, ale także dostarczają nam wskazówek dotyczących powstawania magnetarów. To przełomowe odkrycie otwiera drzwi do dalszych badań nad ewolucją masywnych gwiazd i ich potencjalnym przekształcaniem się w obiekty o ekstremalnie silnych polach magnetycznych.

 

Astronomia jest dziedziną pełną niespodzianek, a historia HD 45166 jest tego doskonałym przykładem. Dzięki poświęceniu i nieustępliwości naukowców tajemnice wszechświata są stopniowo odkrywane, a my mamy przywilej być świadkami tych odkryć, które rozszerzają horyzonty naszej wiedzy.

Dodaj komentarz

Galaktyka Macy's to jedna z najstarszych galaktyk we wszechświecie

Wszechświat, nieskończona przestrzeń pełna tajemnic i nieodkrytych jeszcze fenomenów, wciąż zaskakuje nas swoją skomplikowaną i fascynującą historią. Ostatnie odkrycie galaktyki Macy jest kolejnym dowodem na to, jak wiele jeszcze przed nami i jak wiele możemy się nauczyć, spoglądając w odległe zakątki kosmicznej przestrzeni.

 

Galaktyka Macy to niezwykły obiekt w kosmicznym pejzażu, który daje nam unikalną możliwość spojrzenia w głąb historii wszechświata. Jej wiek, określony na prawie 390 milionów lat po Wielkim Wybuchu, plasuje ją w elicie najstarszych znanych nam obiektów astronomicznych. To jak podróż w czasie, patrząc w jej kierunku, jesteśmy świadkami epoki, w której wszechświat zaczynał dopiero kształtować swoje pierwsze galaktyki.

 

Zadziwiające jest to, że tak olbrzymi obiekt mógł powstać w tak krótkim czasie po narodzinach wszechświata. Rodzi to pytania o procesy, które miały miejsce w tych wczesnych epokach i mechanizmy, które pozwoliły na tak szybki rozwój galaktyk. Co spowodowało, że galaktyka Macy osiągnęła taką masę w tak krótkim czasie? Jakie warunki panowały w tamtym okresie, że przyspieszyły jej rozwój?

 

Historia nazwy tej galaktyki jest równie fascynująca. To hołd oddany córce profesora Finkelsteina, która pewnie nie zdawała sobie sprawy, że jej imię będzie nosić jeden z najcenniejszych skarbów kosmicznej archeologii. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, nowoczesne oko w kosmosie, odegrał kluczową rolę w potwierdzeniu jej istnienia. Ta zaawansowana maszyneria jest naszym najnowocześniejszym narzędziem w poszukiwaniu tajemnic wszechświata.

 

Co więcej, to odkrycie stanowi ważny krok w dalszych badaniach nad ewolucją wszechświata. Jeśli potwierdzi się istnienie jeszcze starszych galaktyk, może to zrewolucjonizować nasze rozumienie procesów, które miały miejsce tuż po Wielkim Wybuchu. Być może galaktyka Macy dostarczy klucza do zrozumienia, jakie mechanizmy pozwoliły wszechświatowi tak szybko kształtować jego pierwotną strukturę.

 

W miarę jak technologia idzie naprzód i nasze możliwości obserwacyjne się rozwijają, możemy się spodziewać jeszcze więcej takich odkryć. Każda z nich, jak galaktyka Macy, będzie kolejnym krokiem na drodze do zrozumienia naszego miejsca w tym nieskończonym, zaskakującym wszechświecie. Czekają nas fascynujące czasy w dziedzinie astronomii, a tajemnice, które przed nami, tylko dodają ekscytacji do tej niekończącej się podróży poznawczej.

Dodaj komentarz

Czerwone karły jako klucz do tajemnic życia w kosmosie

W niekończącej się przestrzeni kosmosu, wśród wielu gwiazd, czerwone karły wyróżniają się jako najbardziej liczna kategoria gwiazd w naszej galaktyce. Tradycyjnie traktowane jako niegościnne dla życia ze względu na swoją chłodność i niską masę, te skromne gwiazdy stają się teraz przedmiotem gorących dyskusji w środowisku naukowym.

 

Badania przeprowadzone przez zespół z Uniwersytetu w Bordeaux oraz Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Genewskiego rzuciły nowe światło na potencjał zamieszkiwalności planet krążących wokół tych gwiazd. Przez wiele lat naukowcy byli przekonani, że ekstremalne warunki na egzoplanetach czerwonych karłów uniemożliwiają obecność ciekłej wody – kluczowego składnika dla istnienia życia, jakie znamy. Jednak najnowsze odkrycia obalają ten paradygmat.

 

Głównym argumentem przemawiającym za tym, że planety wokół czerwonych karłów mogą być gościnne dla życia, jest to, że nie muszą one być tak gorące i suche jak wcześniej przypuszczano. Zamiast tego, w ich wczesnych etapach formowania się, mogły magazynować wodę w skorupie. Mechanizmy takie jak aktywność wulkaniczna mogły wyrzucać wodę do atmosfery. Ta woda, zamiast odparowywać w przestrzeń kosmiczną, mogła pozostać w atmosferze, a gdy planeta ostygła, skondensować się, tworząc powierzchniowe oceany.

 

Jednym z kluczowych czynników w tej równowadze termicznej jest promieniowanie cieplne, które wcześniejsze teorie ignorowały. Promieniowanie cieplne może wpłynąć na temperaturę egzoplanety, skracając czas, w którym jest ona wystarczająco gorąca, aby dosłownie stopić skały. To z kolei zwiększa szansę, że skorupa planetarna zachowa wodę, potencjalnie prowadząc do tworzenia się oceanów.

 

Jeśli okaże się, że te teorie są poprawne, mogą one wpłynąć na to, jak postrzegamy formowanie się planet, nie tylko w odległych częściach naszej galaktyki, ale także bliżej domu. Wenus, która jest często porównywana do piekła z powodu swojego skrajnie gorącego klimatu i gęstej atmosfery, może również być badana w nowym świetle.

 

Profesor James Casting z Cornell University podkreślił potencjał tych badań, mówiąc: "To bardzo interesujące i ważne badanie, które może zmienić nasze rozumienie tego, które planety mogą nadawać się do zamieszkania. Może również pomóc naukowcom lepiej zrozumieć, jak ogólnie powstają planety”.

 

Te przełomowe odkrycia otwierają przed nami nowe drzwi w poszukiwaniach życia poza Ziemią. Może się okazać, że czerwone karły, zamiast być tylko tłem dla jaśniejszych i większych gwiazd, odgrywają kluczową rolę w naszych staraniach o zrozumienie wszechświata i naszego miejsca w nim. W miarę jak technologia idzie naprzód i nasze teleskopy stają się coraz bardziej zaawansowane, być może odkryjemy nie tylko to, że życie jest możliwe w innych miejscach, ale że jest ono również obfite i różnorodne. W końcu wszechświat jest ogromnym miejscem pełnym tajemnic, które czekają na odkrycie.

Dodaj komentarz

Tajemnicze "megaburze" Saturna i ich niezrozumiałe sygnały radiowe

Wyobraź sobie burzę tak ogromną, że jej ciemny kontur otacza całą planetę. Te przerażające "megaburze" nie są fikcją naukową, ale rzeczywistością na Saturnie. Tzw. "Wielkie Białe Plamy", jak się je nazywa, pojawiają się co 20 lub 30 lat na półkuli północnej tej planety i nie ustają przez wiele miesięcy. Astronomowie zaobserwowali sześć takich burz od 1876 roku. Najnowsza miała miejsce w grudniu 2010 roku, kiedy to sonda NASA Cassini krążyła wokół Saturna, oferując pierwszorzędny widok na cały, trwający 200 dni cykl życia megaburzy.

 

Niedawno przeprowadzone badania nad ową burzą z 2010 roku ujawniły, że te 200 dni gromów były jedynie czubkiem góry lodowej w porównaniu z tym, co udało się odkryć dzięki teleskopom radiowym. Wpływ megaburz, które wybuchły na Saturnie ponad 100 lat temu, wciąż jest widoczny w atmosferze tej planety, pozostawiając trwałe anomalie chemiczne, których naukowcy do końca nie potrafią wyjaśnić.

 

W praktyce oznacza to, że długo po tym, jak megaburza znika z pola widzenia, jej wpływ na klimat Saturna trwa wieki.

 

Za pomocą teleskopu radiowego Very Large Array w Nowym Meksyku, autorzy badania starali się przeszyrzeć gęstą atmosferę Saturna w poszukiwaniu chemicznych pozostałości po megaburzy z 2010 roku. Do ich zdumienia, znaleźli ślady wszystkich sześciu zarejestrowanych megaburz, z których najwcześniejsza miała miejsce ponad 130 lat temu. Zidentyfikowali także ślady potencjalnie nowej, dotąd nienotowanej burzy.

 

Te relikty przybrały formę dużych anomalii gazowego amoniaku. Najbardziej zewnętrzna warstwa chmur Saturna składa się głównie z chmur amoniakowych. Jednak obserwacje radiowe ujawniły regiony o niespodziewanie niskim stężeniu amoniaku w obszarach związanych z przeszłymi burzami.

Dlaczego tak się dzieje? Naukowcy spekulują, że megaburze mogą powodować jakiś tajemniczy proces transportu amoniaku, który przyciąga ten gaz z górnej atmosfery Saturna w głąb dolnej atmosfery. Może to przybierać formę "mushball" - lodowatej kuli amoniaku spadającej przez atmosferę, zanim ponownie odparuje.

 

Chociaż mechanizmy stojące za tymi atmosferycznymi anomaliami wciąż pozostają zagadką, ich badanie może poszerzyć naszą wiedzę nie tylko o tym, jak formują się gigantyczne planety, ale także o tym, co napędza tak ogromne systemy burzowe, jak Wielkie Białe Plamy Saturna czy jeszcze większa Wielka Czerwona Plama Jowisza.

 

"Zrozumienie mechanizmów największych burz w układzie słonecznym stawia teorię huraganów w szerszym, kosmicznym kontekście, wyzywając naszą obecną wiedzę i przesuwając granice ziemskiej meteorologii", mówi główny autor badania, Cheng Li. A zatem, nasza podróż w głąb tajemnic Saturna właśnie się zaczyna.

Dodaj komentarz

Mars obraca się szybciej niż wcześniej sądzono

Dokładne wskazania prędkości rotacji Marsa, uzyskane dzięki sondzie NASA InSight Mars, okazały się wyższe niż wcześniej sądzono. Dane te mają ogromne znaczenie dla badania wewnętrznej struktury planety. Pomiary sejsmiczne, które dostarczają informacji o strukturze Marsa, wymagają bardziej zaawansowanych robotów, a nawet ludzi. Jednak pośrednie eksperymenty sejsmiczne, takie jak odbieranie echa z trzęsień ziemi i określanie prędkości obrotu i oscylacji planety, pozwalają nam postawić hipotezę na temat jej struktury.

 

Aby zmierzyć prędkość rotacji Marsa, na sondzie InSight zainstalowano kompleks anten Rotation and Interior Structure Experiment (RISE). Korzystając z sieci anten naziemnych NASA, sygnał został wysłany do RISE, a następnie przeanalizowany pod kątem zniekształceń Dopplera. Umożliwiło to określenie odchyleń Marsa od określonej pozycji w przestrzeni. Aby osiągnąć dokładność pomiaru mniejszą niż 40 cm, wymagane było 600 dni obserwacji i staranne filtrowanie szumów.

 

Wyniki badań, opublikowane w czasopiśmie Nature, wykazały, że Mars obraca się szybciej niż wcześniej sądzono. Jego prędkość obrotowa wzrasta o 4,4 milisekund kątowych rocznie, czyli znacznie wolniej niż prędkość obrotowa Ziemi. Oznacza to, że długość dnia na Marsie będzie się zmniejszać o ułamek milisekundy w każdym marsjańskim roku.

Pomiary prędkości obrotowej Marsa i oscylacji jego osi pozwoliły naukowcom wyciągnąć wnioski na temat wielkości płynnego jądra planety. Zasugerowali, że jego rozmiar wynosi od 1790 do 1850 km . Ta wartość jest ważna dla zrozumienia ogólnej struktury Marsa, biorąc pod uwagę, że jego promień wynosi zaledwie 3390 km, czyli mniej więcej połowę promienia Ziemi. Naukowcy zauważyli również, że na dynamikę rotacji Czerwonej Planety może wpływać niejednorodność gęstości jej jądra.

 

Eksploracja Marsa i jego rotacji to ważny krok w zrozumieniu tej zagadkowej planety. Dzięki danym otrzymanym z sondy InSight możemy lepiej zrozumieć wewnętrzną strukturę Marsa i jego ewolucję. Otwiera to nowe możliwości do dalszych badań i daje nam więcej informacji o tym, jakie procesy zachodzą na tej planecie.

Dodaj komentarz

Strony