Obłok Oorta może być bardziej aktywny, niż sądziliśmy

Kategorie: 

Źródło: Kadr z Youtube

Astronomów od dawna fascynuje możliwość przedostawania się obiektów międzygwiazdowych do naszego Układu Słonecznego. W ostatnich latach zaobserwowaliśmy dwa takie obiekty – Oumuamua w 2017 r. i Borisova w 2019 r. Jednak pomimo założenia, że ​​obiekty międzygwiazdowe zderzały się z Ziemią w przeszłości, nigdy nie znaleźliśmy meteorytów międzygwiezdnych. Nowe badanie rzuca światło na tę tajemnicę i sugeruje, że obłok Oorta – halo lodowej materii na najbardziej zewnętrznej krawędzi Układu Słonecznego – może być bardziej aktywny niż wcześniej sądzono.





Obłok Oorta to rozległy obszar ciał lodowych położony na najbardziej zewnętrznej krawędzi naszego Układu Słonecznego. Ciała te utrzymywane są na orbicie gwiazdowej dzięki słabemu przyciąganiu grawitacyjnemu Słońca. Kiedy przechodząca gwiazda zbliża się do naszego Słońca, może zakłócić działanie obiektów obłoku Oorta, powodując ich przesunięcie w stronę wewnętrznego Układu Słonecznego. W rezultacie powstają komety długookresowe, które mogą zbliżać się do Słońca z dowolnego kierunku, w przeciwieństwie do płaszczyzny orbit planet.





Astronomowie potrafią odróżnić obiekty międzygwiazdowe od tych pochodzących z Obłoku Oorta, badając ich orbity. Obiekty międzygwiazdowe poruszają się po orbicie hiperbolicznej, co oznacza, że ​​gdyby ich droga była napędzana wyłącznie grawitacją Słońca, nadal poruszałyby się w przestrzeni międzygwiazdowej i nigdy by nie wróciły. Z drugiej strony obiekty obłoków Oorta mają zamknięte orbity, pozostając grawitacyjnie związane ze Słońcem nawet w najodleglejszych zakątkach kosmosu.





Podczas gdy niektóre obiekty międzygwiazdowe mogą zbliżać się do planet takich jak Jowisz i zostać uwięzione na zamkniętej orbicie w wyniku interakcji grawitacyjnych, wcześniej uważano, że odwrotny scenariusz, w którym obiekt z obłoku Oorta zostaje wypchnięty na orbitę hiperboliczną, był znacznie mniej powszechny. Jednak najnowsze badania podają to założenie w wątpliwość.





Naukowcy przeanalizowali trajektorię meteoru zaobserwowanego w Finlandii w 2022 roku. Meteor ten miał hiperboliczną trajektorię, która zwykle jest kojarzona z obiektami międzygwiazdowymi. Jednak po bliższym przyjrzeniu się i biorąc pod uwagę niepewność obserwacji, ustalono, że statystycznie bardziej prawdopodobne jest, że był to zakłócony obiekt obłoku Oorta, a nie prawdziwy obiekt międzygwiazdowy. Stosując tę ​​samą analizę statystyczną do sześciu innych meteorów hiperbolicznych, odkryli, że cztery z nich również były obiektami obłoków Oorta. Sugeruje to, że większość meteorów hiperbolicznych nie jest pochodzenia międzygwiazdowego.





Chociaż możliwość spadania obiektów międzygwiazdowych na Ziemię jest nadal możliwa, nowe badania sugerują, że takie zdarzenia mogą być rzadsze, niż wcześniej sądzono. Aktywny charakter obłoku Oorta stwarza wyzwanie w poszukiwaniu meteorytów międzygwiazdowych, gdyż coraz trudniej jest je odróżnić od obiektów obłoku Oorta.





Badanie sugeruje, że Obłok Oorta jest bardziej dynamiczny, niż początkowo sądziliśmy. Ma to ważne implikacje dla naszego zrozumienia pochodzenia komet i możliwość zderzenia obiektów międzygwiezdnych z Ziemią. Uwydatnia również trudności w identyfikacji obiektów międzygwiazdowych i potrzebę ciągłego doskonalenia technik obserwacyjnych. To ekscytujący czas na badanie tych tajemniczych gości z innych systemów gwiezdnych.

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Dodaj komentarz