Czerwiec 2023

Naukowcy proponują nową teorię poszukiwania planet olbrzymów w układach egzoplanetarnych

Nowa teoria, zaproponowana przez Matthiasa He i Lauren Weiss i opublikowana na serwerze preprint arXiv, może pomóc astronomom w poszukiwaniu planet olbrzymów. Opiera się na połączeniu dwóch zestawów danych służących do poszukiwania egzoplanet – pomiarów tranzytów i prędkości radialnych. Wcześniej dane te były rozdzielone, co utrudniało zrozumienie, w jaki sposób te metody będą ze sobą współpracować.

 

Naukowcy zbadali potencjalne znaczniki ostrzegawcze, które mogłyby wskazywać na obecność gigantycznej planety w układzie egzoplanetarnym. Odkryli statystycznie istotną korelację ze wskaźnikiem złożoności pęknięcia, który mierzy zmianę odległości między orbitami planet. W systemach o dużej złożoności prawdopodobieństwo posiadania gigantycznej planety jest znacznie wyższe niż w systemach o niskiej złożoności.

 

Jednak do dokładnych obliczeń metoda wymaga analizy układów z trzema planetami wewnętrznymi lub z dwiema planetami w wewnętrznym Układzie Słonecznym, jeśli w obliczeniach złożoności uwzględniono gazowego olbrzyma. Niezależnie od tego, nowa teoria może być użytecznym narzędziem dla astronomów w poszukiwaniu planet olbrzymów.

Dodaj komentarz

Potężne błyskawice na Jowiszu: nowe odkrycia sondy Juno

Sonda Juno wciąż zadziwia nas swoimi fantastycznymi zdjęciami Jowisza. NASA opublikowała w zeszłym tygodniu zdjęcie wspaniałej zielonej poświaty spowodowanej potężnym piorunem w wirującym wirze w pobliżu bieguna północnego gazowego giganta.

 

Zdjęcie zostało podobno zrobione podczas 31. przelotu Juno obok Jowisza. Naukowiec Kevin Gill wykorzystał dane z instrumentu Yunocam na pokładzie sondy i przetworzył obraz, aby uczynić go jeszcze bardziej wizualnym i imponującym.

 

W czasie przeglądu sonda znajdowała się na wysokości około 32 000 kilometrów nad wierzchołkami chmur Jowisza. Umożliwiło to naprawienie potężnego wyładowania atmosferycznego, które wystąpiło w obszarze zawierającym amoniak i wodę. Co ciekawe, pioruny na Jowiszu najczęściej pojawiają się w pobliżu biegunów, gdzie warunki do ich powstawania są najkorzystniejsze - twierdzą eksperci NASA.

 

Potężne błyskawice na Jowiszu to jedno z najbardziej niesamowitych zjawisk kosmicznych. Chociaż pioruny na Jowiszu nie są tak częste jak na Ziemi, są znacznie silniejsze i trwalsze. W przeciwieństwie do błyskawic naziemnych, które zwykle trwają kilka sekund, błyskawice na Jowiszu mogą trwać kilka minut.

 

Wynika to z faktu, że na Jowiszu warunki powstawania piorunów są bardzo różne od tych na Ziemi. Gazowy gigant ma silne pole magnetyczne i rozległą atmosferę zawierającą amoniak i wodę. Ponadto na Jowiszu występują silne wiatry, które powodują wiry i turbulencje w atmosferze. Wszystko to razem stwarza warunki do powstawania potężnych błyskawic.

 

Jednak pomimo faktu, że błyskawice na Jowiszu badano od dawna, naukowcy wciąż nie potrafią w pełni wyjaśnić, w jaki sposób powstają. Ostatnio zaproponowano kilka hipotez, z których jedną jest to, że wyładowania atmosferyczne na Jowiszu powstają w wyniku zderzenia prądów powietrza z różnymi jonami i cząsteczkami w atmosferze.

 

Pomimo faktu, że błyskawice na Jowiszu są jednym z najbardziej niesamowitych zjawisk kosmicznych, stanowią one również pewne zagrożenie dla sond badających planetę. Silne wyładowania elektryczne mogą uszkodzić elektronikę, a nawet zniszczyć sondę. Jednak dzięki sondzie Juno naukowcy mają wyjątkową okazję do zbadania wyładowań atmosferycznych na Jowiszu i poszerzenia naszej wiedzy na temat tego niesamowitego zjawiska kosmicznego.

Dodaj komentarz

BepiColombo wykonuje nowe zdjęcia Merkurego podczas najbliższego przelotu

Misja kosmiczna BepiColombo, wystrzelona w 2018 roku, wykonała trzeci przelot obok Merkurego, który był najbliżej w historii. Sonda przeleciała zaledwie 236 kilometrów od powierzchni planety i wykonała dziesiątki zdjęć, które zostały przesłane na Ziemię. Trzy z nich zostały wybrane do wyświetlania we wczesnych wersjach i reprezentują jedne z najlepszych widoków Merkurego, jakie kiedykolwiek zarejestrowano. 

 

Jedno ze zdjęć przedstawia krater Edna Manley, który właśnie został nazwany na cześć wybitnego jamajskiego artysty. Naukowcy są przekonani, że skład ciemnej materii w kraterze może dostarczyć intrygującego wglądu w to, jakie minerały występują na Merkurym, zwłaszcza węgiel. Ta praca otworzy nowe okno w badaniu historii geologicznej planety.

 

BepiColombo to wspólna misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA), wystrzelona w 2018 roku w celu zbadania Merkurego. Misja składa się z dwóch statków kosmicznych, które będą działać razem: Mercury Planetary Orbiter (MPO) i Mercury Magnetospheric Orbiter (MMO). Będą badać różne aspekty planety, w tym jej geologię, pole magnetyczne, atmosferę i magnetosferę.

 

Misja BepiColombo wykorzystuje trajektorię zaprojektowaną przez włoskiego inżyniera Giuseppe „Bepi” Colombo, aby dotrzeć do Merkurego. Używa również silnika elektrycznego, aby jeszcze bardziej ją spowolnić. Rakiety te nie zapewniają tak dużego ciągu jak rakiety chemiczne, ale będąc powolnymi i stabilnymi – mogą działać tygodniami, a nawet miesiącami – mogą osiągnąć znaczne spowolnienie. 

 

Misja jest oddalona zaledwie o kilka lat od okrążenia Merkurego, które zaplanowano na grudzień 2025 roku. Następny przelot zaplanowano na wrzesień 2024 r., a wcześniej zaplanowano jeszcze kilka przelotów. Misja BepiColombo ma ogromne znaczenie dla nauki. Badanie Merkurego może pomóc nam lepiej zrozumieć, w jaki sposób powstały i ewoluowały planety w naszym Układzie Słonecznym. Merkury jest najmniejszą planetą w Układzie Słonecznym i znajduje się najbliżej Słońca. To sprawia, że ​​badanie jest szczególnie interesujące, ponieważ może dać nam wyobrażenie o tym, jakie warunki panowały na innych planetach w przeszłości.

Badanie Merkurego może również pomóc naukowcom lepiej zrozumieć, jak działa pole magnetyczne planety i jak oddziałuje ono z wiatrem słonecznym. Może to pomóc nam lepiej zrozumieć, jak działają pola magnetyczne na innych planetach i innych systemach gwiezdnych.  

 

David Rothery, profesor planetarnych nauk o Ziemi na UK Open University i członek zespołu zajmującego się obrazowaniem BepiColombo MCAM, mówi: „Zdjęcia z przelotu cieszą się dużym zainteresowaniem naukowców. Mogą dać nam nową wiedzę na temat historii geologicznej Merkurego i pomóc nam lepiej zrozumieć, w jaki sposób powstały i ewoluowały planety w naszym Układzie Słonecznym”.

Dodaj komentarz

Rozwiązano zagadkę pochodzenia Geminidów

Każdego roku, w nocy z 13 na 14 grudnia, niebo rozświetla się jasnym spektaklem - deszczem meteorytów Geminidów. Przez długi czas pochodzenie tych meteorytów pozostawało dla naukowców tajemnicą. Jednak najnowsze badania zdają się nareszcie rzucać światło na źródło tego zjawiska.

 

Badanie Geminidów rozpoczęło się w 1862 roku, kiedy to astronom Albert Einstein zanotował ten meteorytowy deszcz w swoich zapiskach. Lecz dopiero dziś możemy z pewnością stwierdzić, że źródłem tych meteorów jest asteroida o nazwie Faeton.

Faeton to gigantyczna asteroida o długości około 5 km, położona w pasie asteroid pomiędzy Marsem a Jowiszem. Kiedy zbliża się do Słońca, powierzchnia asteroidy nagrzewa się do takiej temperatury, że zaczyna parować. Zjawisko to tworzy „ogon” składający się z cząstek pyłu i gazu. Kiedy Ziemia przemierza ten ogon, stajemy się świadkami Geminidów.

Dlaczego jednak Faeton jest źródłem tak jasnego deszczu meteorytów? Jedna z teorii mówi, że Faeton jest prawdopodobnie spadającą kometą. Kiedy kometa zbliża się do Słońca, zaczyna parować, tworząc „ogon”. Jeśli jednak kometa zbliży się zbyt blisko Słońca, może ulec rozpadowi. To, według naukowców, zdarzyło się Faetonowi.

Inni naukowcy sugerują, że Geminidy mogą mieć powiązanie z asteroidami 3200 Phaethon i 2005 UD, które znajdują się w tym samym regionie kosmicznym, a ich orbity krzyżują się z orbitą Ziemi. Kiedy Ziemia przechodzi przez ten obszar, jesteśmy świadkami zjawiska Geminidów.

Co ciekawe, Geminidy są jednym z nielicznych deszczów meteorytów, które nie są związane z kometami. Większość meteorytów pochodzi od pozostałości po kometach, które zostawiają za sobą pył i gaz.

Niezależnie od tego, Geminidy dostarczają nam co roku w grudniu spektakularnego pokazu. Teraz wiemy, że te niezwykłe meteory pochodzą z asteroidy o nazwie Faeton.

Dodaj komentarz

Tajemnicza gwiazda pojawiła się w centrum Drogi Mlecznej

Międzynarodowy zespół astronomów znalazł potwierdzenie wcześniej uzyskanych danych, że w centrum Drogi Mlecznej w pobliżu czarnej dziury znajduje się nowonarodzona gwiazda.

 

Badanie zostało opublikowane w The Astrophysical Journal. Zespół naukowców odkrył bardzo młodą gwiazdę we wczesnych stadiach jej powstawania. Obiekt znajduje się w pobliżu supermasywnej czarnej dziury Sagittarius A* (Sgr A*), która z kolei znajduje się w samym centrum naszej galaktyki.

 

W nowym badaniu naukowcy przetestowali wstępne dane uzyskane przez ich poprzedników. Obserwacja potwierdziła istnienie młodego, masywnego obiektu, nazwanego X3a. Obliczenia wykazały, że wiek tej gwiazdy to zaledwie kilkadziesiąt tysięcy lat. Według kosmicznych standardów jest dzieckiem. Ta gwiazda okazała się jeszcze młodsza od ludzkości.

 

Sam fakt jego pojawienia się zaintrygował naukowców. Teoretycznie taka gwiazda nie może istnieć, ponieważ znajduje się bardzo blisko supermasywnej czarnej dziury. Astronomowie wysunęli przypuszczenie, że gwiazda pierwotnie powstała w obłoku pyłu krążącym wokół gigantycznej czarnej dziury i dopiero po pierwszym etapie swojego powstania weszła na swoją obecną orbitę.

 

Uważa się, że okolice czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej to agresywne środowisko charakteryzujące się bardzo dynamicznymi procesami oraz twardym promieniowaniem rentgenowskim i ultrafioletowym. Ogólnie przyjętą teorią jest to, że takie warunki zapobiegają powstawaniu gwiazd takich jak nasze Słońce i że tylko bardzo stare gwiazdy mogą okrążać czarną gwiazdę przez „dynamiczne tarcie”.

 

Jednak nowe badania dowodzą, że agresywne warunki i bliskość czarnej dziury nie zakłócają procesu formowania się gwiazd. Co więcej, astrofizycy wyciągnęli z archiwów dane obserwacyjne 20 lat temu. Wtedy w bezpośrednim sąsiedztwie Sagittarius A* odkryto już bardzo młode gwiazdy. Jednak odkrycie to zostało przyjęte ze sceptycyzmem, wielu przypisywało je błędom przyrządów obserwacyjnych.

 

A teraz otrzymaliśmy dokładne dowody na istnienie nowonarodzonej gwiazdy X3a, która jest 10 razy większa i 15 razy cięższa od naszego Słońca. Jego identyfikacja umożliwiła wprowadzenie do nauki nowego terminu: pojawienie się bardzo młodych gwiazd bardzo blisko supermasywnej czarnej dziury, naukowcy nazwali „paradoksem młodości”.

Dodaj komentarz

Odkryto jeden z najpotężniejszych i najdłużej trwających kosmicznych rozbłysków w historii

Z głębin kosmosu, z odległości 8 miliardów lat świetlnych od naszej planety, nadeszły niewiarygodne wiadomości. Wewnątrz galaktyki w gwiazdozbiorze Liska, miał miejsce jeden z najpotężniejszych i najdłużej trwających rozbłysków kosmicznych w historii, trwający ponad 2 lata. To odkrycie, które przypadkiem zostało zrobione w ramach projektu Zwicky Transient Facility (ZTF), zbulwersowało środowisko naukowe.

 

Philip Wiseman, badacz z Uniwersytetu w Southampton, zauważył, że rozbłysk oznaczony jako AT2021lwx różni się od innych tego typu zjawisk. „Większość rozbłysków tego rodzaju trwa zaledwie kilka miesięcy, zanim zaczynają słabnąć. AT2021lwx zachował wysoką jasność przez ponad dwa lata, co czyni go niezwykle niezwykłym”, zauważył Wiseman.

 

Ten wyjątkowy rozbłysk osiągnął energię, jaką tylko rzadko można obserwować, porównywalną jedynie z aktywnością kwazarów, które są supermasywnymi czarnymi dziurami w centrum aktywnych galaktyk. Rozbłyski kosmiczne stanowią niezwykle istotne pole badań dla astronomów, ponieważ odgrywają kluczową rolę w chemicznej ewolucji Wszechświata. Wybuchy supernowych, rozbłyski gamma i inne zjawiska wpływają na powstawanie pierwiastków chemicznych, które są niezbędne dla istnienia życia.

 

Rozbłysk AT2021lwx został po raz pierwszy zaobserwowany w połowie kwietnia 2021 roku przez teleskop ZTF. Pierwsze teorie sugerowały, że pochodzi on z rzadkiego podtypu supernowej II typu (IIn), ale późniejsze obserwacje zaczęły kwestionować tę hipotezę. Jasność AT2021lwx rosła przez ponad pół roku i utrzymywała się na wysokim poziomie przez ponad dwa lata, co stanowi rekordowy czas dla takiego zjawiska.

 

Obecna teoria naukowców sugeruje, że wybuch AT2021lwx został spowodowany przez gigantyczny obłok gazu, który został rozerwany przez grawitację supermasywnej czarnej dziury. Dalsze obserwacje tego zjawiska pomogą zweryfikować tę hipotezę i określić masę chmury, która spowodowała tę spektakularną eksplozję.

Dodaj komentarz

Odkryto nowy księżyc Ziemi - obiekt 2023 FW

W kosmicznej przestrzeni nadal pojawiają się zaskakujące odkrycia, które zwiększają naszą wiedzę o układzie planetarnym. Jednym z takich odkryć jest niedawne znalezienie nowego quasi-satelity Ziemi, oznaczonego jako obiekt 2023 FW. Jest to fascynujący obiekt o średnicy około 20 metrów, który krąży wokół Słońca, jednocześnie będąc związany z naszą planetą.

 

Quasi-satelity Ziemi to nietypowe twory kosmiczne, które nie są typowymi satelitami, jakie znamy. Są one orbitalnie połączone z Ziemią, ale ich trajektorie są niestabilne i nieprzewidywalne. Obiekt 2023 FW znajduje się w odległości około 26,9 miliona kilometrów (16,7 miliona mil) od Ziemi, co czyni go stosunkowo bliskim, ale nie stanowi zagrożenia dla naszej planety.

 

Jednym z najbardziej stabilnych quasi-satelitów jest 469219 Kamoʻoalewa, który został odkryty w 2016 roku. Uważa się, że ten obiekt może być częścią Księżyca, który utknął w orbitę wokół Ziemi i będzie związany z nią przez setki lat, a może nawet przez wiele kolejnych stuleci.

 

W przypadku obiektu 2023 FW, badacze przeprowadzają obecnie dokładne analizy, aby lepiej zrozumieć jego pochodzenie i stabilność orbitalną. Według francuskiego astronoma i dziennikarza Adriena Coffine, istnieje możliwość, że obiekt ten znajduje się na swojej trajektorii już od 100 roku przed naszą erą. Jeśli ta teoria się potwierdzi, oznaczałoby to, że 2023 FW jest jednym z najdłużej żyjących quasi-satelitów Ziemi.

 

Warto podkreślić, że obiekt 2023 FW nie stanowi żadnego bezpośredniego zagrożenia dla Ziemi. Jego orbita jest stabilna i znajduje się w bezpiecznej odległości od naszej planety. W przypadku ewentualnych zmian w jego trajektorii, naukowcy będą mieli wystarczająco dużo czasu na wcześniejsze zidentyfikowanie i monitorowanie takich zmian.

 

Odkrycie quasi-satelity 2023 FW dostarcza nam cennych informacji na temat kosmicznych zjawisk i układu naszej planety. Kontynuacja badań i analiz tego fascynującego obiektu pozwoli nam jeszcze lepiej zrozumieć i docenić bogactwo kosmicznego świata, który nas otacza.

Dodaj komentarz

Naukowcy uważają, że Droga Mleczna jest dwa razy lżejsza niż sądzono

Zespół badawczy złożony z chińskich i zagranicznych naukowców dokładnie zmierzył masę Drogi Mlecznej, wykazując, że jest ona około 550 miliardów razy większa od masy Słońca. O badaniu donosi chińska agencja informacyjna Xinhua.

 

Wyniki zostały niedawno opublikowane w miesięcznych notatkach Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Ostatnio zmierzona masa Drogi Mlecznej jest prawie połowa średniej zmierzonej przez inne grupy badawcze, która jest około 1 bilionem mas Słońca.

„Nasze najnowsze wyniki sugerują, że Droga Mleczna może być „cieńsza” niż wcześniej sądzono. Oznacza to, że w galaktyce jest znacznie mniej nieświecącej, ale grawitacyjnej ciemnej materii, niż pierwotnie sądzono” – powiedział Xue Xiangxiang, główny członek zespołu badawczego i badacz z Narodowego Obserwatorium Astronomicznego Chińskiej Akademii Nauk (NAOC).

Masa ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia dynamiki Galaktyki. Jednak w jej oszacowaniu wystąpiła duża niepewność ze względu na ograniczone obserwacje. W ramach tych badań naukowcy uzyskali wyniki na podstawie danych z LAMOST, wiodącego chińskiego teleskopu optycznego, oraz satelity Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej.

 

Duża próbka danych spektroskopowych dostarczonych przez LAMOST jest jedną z głównych zalet tego badania w porównaniu z badaniami innych grup badawczych. Próbka jest nie tylko duża pod względem liczby i zakresu, ale także rejestruje trójwymiarową (3D) pozycję, prędkość 3D i zawartość metalu każdej gwiazdy.

 

Zespół badawczy składał się z naukowców z Chińskiego Uniwersytetu Trzech Przełomów, NAOC, Swinburne University of Technology w Australii, Shanghai Jiaotong University i innych.

Dodaj komentarz

Teleskop Jamesa Webba odkrył skupiska gwiazd w odległych galaktykach

Astronomowie uzyskali obraz skupisk gwiazd dzięki teleskopowi Jamesa Webba. O odkryciu informuje Uniwersytet Sztokholmski.

 

 

Obserwacji dokonano za pomocą soczewkowania grawitacyjnego, które jest spowodowane przez bliższe galaktyki. Te gromady galaktyk są tak masywne, że zakrzywiają promienie światła przechodzące przez ich centrum, tak jak przewidział to Einstein w 1915 roku. A to z kolei tworzy efekt szkła powiększającego i obrazy galaktyk tła są powiększone.

 

W rezultacie autorom udało się wykryć skupiska gwiazd w galaktykach w odległości ponad 8 miliardów lat świetlnych. Powstały, gdy wszechświat był młody, a jego wiek wahał się od jednego do pięciu miliardów lat. Zdjęcia z teleskopu Jamesa Webba pokazują, że możemy teraz wykryć bardzo małe struktury wewnątrz bardzo odległych galaktyk i że możemy zobaczyć te gromady w wielu z tych galaktyk. W szczególności uzyskano obrazy gromady galaktycznej SMACS0723.

 

Pozwoli to naukowcom określić wpływ skupisk gwiazd na ewolucję galaktyk.

Dodaj komentarz

Wenus może mieć grubość litosfery podobną do ziemskiej

Radziecka misja kosmiczna Venera-9 wylądowała na Wenus 22 października 1975 roku. Statek kosmiczny przetrwał tylko 53 minuty w trudnych warunkach tej planety. Udało mu się jednak przesłać bezcenne dane dotyczące chmur, oświetlenia, temperatury i składu chemicznego atmosfery, a także udało mu się wykonać pierwszy w historii ludzkości obraz powierzchni innej planety.

 

Atmosfera Wenus, najgęstszej i najgorętszej z czterech planet typu ziemskiego, składa się głównie z dwutlenku węgla, którego ciśnienie na powierzchni jest około 92 razy wyższe niż ciśnienie atmosferyczne na poziomie morza na Ziemi. Średnia temperatura planety wynosi około 464 stopni Celsjusza. Planeta jest również otoczona gęstymi chmurami kwasu siarkowego.

 

Jedną z wspólnych cech Wenus i Ziemi jest to, że Wenus również emituje wewnętrzne ciepło w przestrzeń kosmiczną. Geolodzy wiedzą, że tektonika płyt powoduje wewnętrzne straty ciepła na Ziemi. Ciepło promieniuje tam, gdzie płyty się oddalają. Jednak niewiele wiadomo o wewnętrznej dynamice Wenus.

 

Naukowcy z Jet Propulsion Laboratory (JPL) w Pasadenie przeanalizowali dane zebrane przez sondę kosmiczną Magellan w latach 90. XX wieku, aby obliczyć grubość skorupy na Wenus. Ich wyniki pokazują, że pomimo zupełnie różnych charakterów Ziemia i Wenus mają porównywalny przepływ ciepła i taką samą grubość litosfery. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Geoscience.

 

Ziemia ma ruchome płyty tektoniczne, które ślizgają się, zderzają ze sobą i rozdzielają, przyczyniając się do wydajnej utraty ciepła. Poprzednie modele sugerowały, że Wenus miała albo sytuację litosfery z „stojącą pokrywą” (przeważnie nieruchoma, zimna litosfera pokrywająca całą planetę) albo „epizodyczną pokrywą” (niestabilna, stojąca pokrywa czasami wybucha z aktywnością tektoniczną). Jednak nowsze modele i analiza danych nie potwierdzają tych sugestii. Zamiast tego naukowcy z JPL proponują model „miękkiej czapki” z aktywnym wyginaniem się litosfery.

 

Naukowcy obliczyli grubość litosfery, mierząc krzywiznę wewnątrz koron - quasi-kolistych obiektów powstałych w wyniku aktywności geologicznej i wulkanicznej. Korzystając z danych z wysokościomierza Magellana, określili średnią grubość litosfery z 75 miejsc w obrębie 65 koron: 11 ± 7 kilometrów. Na podstawie tej liczby obliczyli średni strumień ciepła z Wenus, który przekracza średnią ziemską. Jej wartości są jednak zbliżone do tych uzyskiwanych na aktywnie rozszerzających się obszarach tektonicznych.

 

Autorzy piszą: „Nasza analiza identyfikuje prawdopodobne obszary aktywnej ekspansji i sugeruje, że Wenus ma grubość litosfery i globalne zakresy przepływu ciepła podobne do tych na Ziemi. Wraz z historią geologiczną planety, nasze wyniki wspierają reżim konwekcyjny miękkich pokryw, który opiera się na pióropuszach, natrętnym magmatyzmie i warstwowaniu w celu zwiększenia przepływu ciepła”.

 

Jest to interesujące, ponieważ wielu badaczy uważa, że ​​subdukcja spowodowana pióropuszami jest przyczyną tektoniki płyt Ziemi, a zatem Wenus mogła być odpowiednikiem Ziemi w okresie archaicznym od 4 do 2,5 miliarda lat temu. W tym okresie strumień ciepła na Ziemi był około trzy razy większy niż obecnie i chociaż planeta była pokryta wodą, było znacznie cieplej.

Dodaj komentarz

Strony